Jesienne
klimaty...
Zuzanna Szymańska, Jesienny zachód słońca
Zuzanna Bujewska, Obraz jesieni
Eliza Zglińska
''Poszukiewacze paczek''
Były urodziny mojego taty i byli goście. Trochę nam, dzieciom,
się nudziło, aż nagle Maja wpadła na pomysł, że pójdziemy
poszukać małych paczek, które są rozłożone po całej Mroczy.
Oczywiście w różnych miastach też są te paczki. Zgodziłyśmy
się z Weroniką:
- Paczka powinna być obok koścoła,-powiedziała Maja.
Szukałyśmy wszędzie tej paczki, ale nigdzie jej nie było:
- Wracajmy do domu, bo zaraz zamarzniemy - powiedziała
Weronika.
- Masz rację -odpowiedziałam.
- To chodźmy- powiedziała Maja.
Wróciliśmy do domu:
- Jesteśmy! - krzyknęłam.
- Okej, chodżcie na kolację - odpowiedziała mama.
Zjedliśmy kolację, była bardzo dobra.Poszłyśmy zobaczć
do mojego brata i kuzyna.Jak zwykle grali na xboksie:
- W co gracie? - zapytała Maja.
- W GTA - odpowiedział Szymon
- A możemy z wami? -zapytala Weronika.
- Nie!-powiedział Stachu .
- Czemu niby?-zapytałam.
- Bo jesteście dziewczynam i- odpowiedział Stachu.
- Powiem to mamie-powiedziałam.
- MAMA! - krzyknęłam.
- Dobra, możecie - odpowiedział szybko Stachu.
- Już nic!-krzyknęłam do mamy.
I graliśmy na xboksie prawie do końca imprezy.
Ten dzień był
super,dawno tak się nie bawiłam.
fot. Malwina Helbig
fot. Maja Myjak
Jagoda Jagodzińska, Pejzaże.
Kliknij
i obejrzyj galerię.
Michał Splitt
Recenzja filmu „Czerwone maki”
Polski film
“Czerwone maki” to dzieło z gatunku dramat
wojenny. Jego reżyserem jest Krzysztof
Łukasiewicz. Miał premierę w roku 2024.
Akcja tego dramatu toczy się we Włoszech, a
dokładnie w okolicach klasztoru na wzgórzu Monte Cassino. Czas
wydarzeń to II wojna światowa, dokładnie – 1944 rok.
Wówczas polscy żołnierze stoczyli zwycięską walkę z Niemcami.
Przed nimi żołnierze z wielu oddziałów innych narodów
próbowali pokonać obronę hitlerowców. Nikomu się nie udało.
Dopiero Polacy pokonali niemieckie wojska. Wielu naszych
rodaków zginęło w czasie tych walk.
Moim zdaniem gra aktorska jest na bardzo wysokim
poziomie. Główny bohater bardzo dobrze grał swoją rolę,
tak samo inni aktorzy świetnie się spisali. Według mnie
kostiumy pozwoliły lepiej wyobrazić sobie tamte czasy. Wiernie
odwzorowano każdy szczegół. Także efekty specjalne robiły duże
wrażenie. A scenografia wyglądała bardzo autentycznie.
Uważam, że film “Czerwone maki” jest obowiązkowy do
obejrzenia przez miłośników historycznych filmów. Temat
filmu, obsada aktorów i dbałość o szczegóły sprawiają, że
żaden widz nie będzie zawiedziony. Z pewnością mogę polecić
ten film wszystkim widzom.
Pewnego ponurego dnia bardzo się nudziłam. Było
późne popołudnie, wszyscy byli zajęci i nie mieli dla mnie
czasu. Postanowiłam więc, że poczytam książkę.
Nagle rozbłysło różowe światło i porwał
mnie wiatr. Bardzo się bałam, bo nie wiedziałam co się dzieje.
Po chwili wylądowałam na tęczowej polanie. Wszystko wokół:
rośliny, chatka, płotek, dróżka było z czekolady i żelków.
Byłam oczarowana, więc zaczęłam zwiedzać. Wtedy, zauważyłam
pięknego i smakowicie wyglądającego kwiatka. Zerwałam go i nie
mogłam się powstrzymać, żeby go nie skosztować. Smakował
cudownie, ale znowu porwał mnie wiatr. Nie wiem, jak długo
leciałam, jednak wylądowałam w biało-czarnym świecie z domina.
Nie było tu tak przyjemnie jak wcześniej.
Wiało chłodem, zaczęłam marznąć. Stały tutaj ogromne budynki,
szkoła i komisariat, a wszystko zbudowane z domina. Usłyszałam
przerażający ryk zbliżającego się zwierzęcia. Zaczęłam
uciekać. W pewnym momencie potknęłam się i wpadłam na jeden z
domów. Wszystko zaczęło się walić.
A ja znowu zostałam porwana przez wicher.
Wylądowałam w domu do góry nogami. Siedziałam na suficie i
trzymałam się lampy. Miałam już dość tych przygód. Zatęskniłam
za swoją nudą w domu. Postanowiłam się stamtąd wydostać!
Dotarłam do drzwi i je otworzyłam. Wtedy zaczęłam spadać i
spadać bez końca. Ogarnęło mnie
przerażenie.
Nagle w oddali usłyszałam głos taty:
- Amelia, Amelia! Obudź się! Czas wstawać do szkoły!
- Co? Jak to? - zapytałam.
- Usnęłaś z książką na nosie i spałaś do rana - odpowiedział
tata.
To była ciekawa przygoda, jednak cieszę
się, że zdarzyła się tylko w moim śnie!
Ocean
kolorów - obejrzyj galerię Izy Mróz.
Wiosenna
galeria Konrada Różyckiego
Rafał
Januszewski
"Sum"
Za górami,za lasami, w małym, drewnianym
domku mieszkał samotny rybak.
23 maja powinien obchodzić urodziny. Ale rybak był tak stary,
że zapomniał o swoich urodzinach, poszedł łowić ryby. Złowił
magicznego suma, który umiał rozmawiać. Sum powiedział:
- Jeżeli mnie wypuścisz, to spełnię 5 twoich życzeń.
- Dobrze, najpierw poproszę o nowy dom, taki ładny, ceglany, z
czerwonym kominem i ładnym wnętrzem - odparł starzec.
- Pyk, proszę, masz jeszcze 4 życzenia -powiedział sum.
- Poproszę jeszcze o tuzin wędek.
- Pyk, paf- powiedział sum.
Rybak stwierdził, że prześpi się w swoim nowym domku i
że z rana poprosi suma o resztę życzeń.
Rano suma nigdzie nie było. Rybak się rozpłakał i
prosił suma o powrót, lecz nic to nie dało. Rybak popłynął
daleko i zobaczył suma, który utknął w wodnych chaszczach. Nie
mógł się wydostać. Rybak wskoczył do wody, by mu pomóc , ale
nic to nie dało. Rybak trochę pomyślał i stwierdził, że
wykorzysta jedno ze swoich życzeń. Wypowiedział życzenie, żeby
sum znowu mógł być wolny. Sum odpłynął szczęśliwy, bo odzyskał
wolność. A starzec już nie chciał go męczyć życzeniami.
Kiedy starzec wrócił do domu, bardzo się zdziwił.
Na jego polu stał wielki zamek, pezed przy nim szlachta,
karoca, a na bramie wisiała karteczka od suma z napisem:
"Dziękuję".
Aleksandra
Nowak, Spacerr - obejrzyj galerię.
Nicola Sosnowska
Recenzja "Krzyżaków"
Ostatnio, w ramach przygotowań do konkursu
kuratoryjnego, przeczytałam utwór “Krzyżacy”, dzieło znanego
autora, tworzącego w epoce pozytywizmu - Henryka Sienkiewicza.
Książka ta wywołała u mnie ciekawe przemyślenia, którymi
postanowiłam się podzielić.
“Krzyżacy” to powieść historyczna, w której za pomocą fikcyjnych i
historycznych postaci ukazano życie i problemy średniowiecznych
mieszkańców Polski. Głównym bohaterem jest młody chłopak
aspirujący na rycerza - Zbyszko z Bogdańca. W karczmie “Pod Lutym
Turem” poznaje on Danusię, dwórkę księżnej Anny Danuty. Zbyszko
ślubuje jej pomszczenie śmierci matki dziewczyny poprzez zdobycie
kilku pęków pawich piór. Pióra nosili na hełmach rycerze
zakonu krzyżackiego. Kiedy więc zauważył takie pióra, od razu
rzucił się na mężczyznę z krzyżackim hełmem. Okazało się, że owym
mężczyzną był poseł - Kuno Liechtenstein. Przez to Zbyszko został
skazany na śmierć - co jednak jeśli powiem wam, że przy czyjejś
pomocy wyszedł z opresji? Jeśli zaciekawiło was, co dalej się
działo, polecam w wolnym czasie zapoznać się z treścią utworu.
Przede wszystkim, cała historia była dosyć ciekawa.
Działo się naprawdę wiele. Nie zamierzam kłamać w tej recenzji -
nie jest to książka napisana łatwym językiem dla młodszych
pokoleń. Na co dzień nie używamy już wielu sformułowań. Słowa,
których używali nasi rodzice czy dziadkowie, są dla nas
archaizmami. Uważam jednak, że warto się trochę natrudzić i
przeczytać powieść “Krzyżacy”. Henryk Sienkiewicz znany jest z
wielu powieści historycznych. Pisarz tworzył w czasach zaborów.
Aby pokrzepić serca zmartwionych losem Polaków, w swoich utworach
przedstawiał wzniosłe dla narodu polskiego momenty, ważne bitwy,
które Polacy wygrali. W “Krzyżakach” przedstawiono bitwę pod
Grunwaldem. Zachęcam, żeby w trochę bardziej przystępny sposób
uzupełnić swoją wiedzę historyczną i przeczytać tę powieść
Świat wokół nas, fot. Nicola Sosnowska
kliknij
tu i oglądaj więcej
Helena
Radziejewska
"Apollo w Las Vegas"
-
Nie,nie,nie,nie,nieeeeee. Tylko nie to. To musi być jakiś
sen albo halucynacje.
Zeus zesłał mnie, Apolla, na Ziemię za karę za obudzenie
Rei. Byłem bardzo zdenerwowany z tego: był to już czwarty
raz. Jak wiadomo, ja, taki bóg, powinienem siedzieć na
Olimpie i pić ambrozję, a nie być jakimś śmiertelnikiem.
Ostatnim razem musiałem odnaleźć i uratować z rąk złych
cezarów m.in Komodeusa, który ma kompletnego świra na swoim
punkcie, i kilka wyroczni. Ciekawe, co tym razem wymyślił
Zeus, pewnie znowu nazwał mnie jakimś dziwnym imieniem
jak Lester Papadopolus. O, mam w kieszeni portfel.
- Cooooo. Zeusie, jeśli mnie słyszysz, proszę, weź
mnie z powrotem na Olimp. Proszę cię, naprawdę
przepraszam, że ją obudziłem, ale nazwać mnie Kunegunda
Sitko!? To już przesada! Zeusie, ja jestem MĘŻCZYZNĄ.
Krajobrazy,
Kkliknij
tu i obejrzyj galerię Oliwiera Mrocza.
Nicola
Sosnowska
„Piękny jesienny krajobraz”
Z okna mojego domu widzę jesienny, pochmurny,
wiejski krajobraz.
Na pierwszym planie widnieją wielokolorowy krzew oraz drzewo -
leszczyna. Nieco dalej po lewej stronie stoi samotnie drzewko
bez liści. Obok leszczyny spostrzegłam średniej wielkości
skrzynkę, prawdopodobnie kompostownik. Po prawej stronie
umiejscowione jest poletko, a przy nim wiadro.
Teren jest płaski. Na drugim planie jest zaorane, szarobrązowe
pole, za nim drugie, intensywnie zielone. W tle widać zarys
miasta. W oddali można zauważyć asfalt i duże drzewo ogołocone z
wszelkich liści.
W tym krajobrazie dominują odcienie: szarości, brązu, żółci.
Lekką uwagę przykuwa neonowo żółty krzak, natomiast największą -
energicznie żywa trawa rozpościerająca się po całej
płaszczyźnie. Gdzieniegdzie ukazują się błękitno - fioletowe
kwiaty. Wszędzie porozrzucane są liście oderwane z drzew przez
wiatr.
Lekka mgła unosząca się w powietrzu wprawia to miejsce w
tajemniczy nastrój. Myślę, że to idealna sceneria do jesiennych
zdjęć.
Nicola
Sosnowska
"Magiczne łzy"
Emilia ma
dziesięć lat. Niestety, miesiąc temu zmarła jej mama. Jej
imię brzmiało Małgorzata, miała wypadek samochodowy.
Emilka była zrozpaczona. Nie mogła pogodzić się ze śmiercią
matki. Ciągle siedziała w swoim pokoju i płakała. Nie
chciała nawet jeść. Wtedy dziewczynka zrozumiała, że musi
wziąć się w garść. Żeby nie myśleć o tym smutnym wydarzeniu,
zaczęła czytać książki. Cały czas siedziała w ogrodzie
zamyślona oraz zaczytana. Pewnego dnia po szkole Emilia
poszła do biblioteki, mając nadzieję, że znajdzie jakiś
ciekawy utwór. Zaczęła szukać, ale nic nie mogła znaleźć, aż
zauważyła książkę pt. ''Zaklęcia panny Twix''. Wypożyczyła
ją. Gdy przyszła do domu, rzuciła swój plecak w kąt,
położyła się na łóżku i zaczęła czytać spis treści.
(czytaj
dalej)
Nicola Sosnowska
„Zaginiony list”
Detektyw
William Barklem jak zwykle siedział w swoim kraciastym
fotelu i palił fajkę. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi.
Otworzył je i zobaczył jakąś kobietę. Ubrana była w skórzany
płaszcz, czarne buty oraz okulary przeciwsłoneczne ,chociaż
wcale nie świeciło słońce.
- Co panią do mnie sprowadza? - Zapytał detektyw.
- Chciałabym odnaleźć mój list. Wiem, dziwnie to zabrzmiało,
ale ten list jest dla mnie ważny. Wczoraj wróciłam z pracy i
już go nie było.
- Zrobię, co w mojej mocy, by go odnaleźć.
(czytaj
dalej)
Kuba Hamowski
"Miasto 44"
“Miasto 44” to film odzwierciedlający okres II wojny
światowej w Polsce, w reżyserii Jana Komasy. Jego tematyką
jest powstanie warszawskie. Warto zauważyć, że w celu
wiarygodnego odtworzenia tamtych czasów rozmawiano z
osobami, które brały w nim udział lub mieszkały w okupowanym
mieście.
Przy produkcji filmu brało udział wielu
aktorów. Na casting zgłosiło się około 7 tysięcy chętnych.
Starano się dać szansę nieznanym dotąd większej liczbie
publiczności. W filmie występowało wielu ludzi. W główne
role wcielili się: Józef Pawłowski - Stefan Zawadzki, Zofia
Wichłacz - Alicja “Biedronka”, miłość Stefana,
sanitariuszka. Postacie drugoplanowe to m.in.: Anna
Próchniak - Kama, Antoni Królikowski - przyjaciel głównego
bohatera “Beksa” i Maurycy Popiel - “Góral”.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Oliwier Mróz
"Wakacyjny szczupak"
Pewnego dnia w wakacje, gdy grałem na konsoli, zadzwonił
do mnie Julek i powiedział:
-
Cześć, Oliwier, chcesz pójść ze mną na ryby?
-
Z miłą chęcią – odpowiedziałem zachwycony jego propozycją.
-
To o 13 widzimy się koło jeziora - powiedział Julek.
-
Dobra - odpowiedziałem.
Szybko
wyłączyłem konsolę i poszedłem pakować potrzebne nam
rzeczy. Spakowałem m.in. wędkę, podbierak, kukurydzę i
robaki. Kiedy zbliżała się umówiona godzina, udałem się na
miejsce naszego spotkania. Julek już tam był i na mnie
czekał.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Adam Majewski
"Hotel Pensylwania"
29 lipca 2018 roku wraz z mamą byłem w kinie na
amerykańskim filmie animowanym pt. "Hotel Transylwania 3"
w reżyserii Genndego Tartakorskiego.
Akcja dzieje się w świecie gdzie mumie,
wampiry, wilkołaki i inne potwory żyją z ludźmi.
Bohaterowie poszli na statek, by przepłynąć na wyspę, ale
okazuje się że to pułapka i powoli zamykają bohaterów.
Zbój kradnie teczkę z nutami, żeby obudzić krakena i
zatopić statek. Na szczęście Janathan uratował wszystkich
przez swoje centrum muzyczne, bo kraken tańczył do muzyki
Janathana, a nie słuchał koncertu zbója.
Bardzo podoba mi się ten film. Jestem
wielkim fanem filmów "Hotel Transylwania". Zachęcam cię,
abyś obejrzał tę serię od pierwszej do trzeciej części. Są
tam elementy wartkiej akcji, piękna muzyka i
niezwykłe efekty specjalne.
Dominika Kledzik
Prototyp
Ludzie już podczas
pierwszych nieśmiałych spojrzeń nanieśli na boty
stereotyp podporządkowanych pod ich wolę maszyn.
Spoglądając w nienaturalnie zabarwione tęczówki,
widzieli stos kabli, mechanicznych układów i kilka
litrów płynącego w syntetycznych żyłach błękitnego
oleju. Zaraz po tym, jak pierwszy z masowo produkowanych
modeli opuścił taśmę produkcyjną, reklamowano go jako
idealną pomoc we wszystkim, czego nie lubisz, bądź nie
potrafisz wykonać samodzielnie. Minęło kilka,
policzalnych na palcach jednej ręki lat, nim w 2084 roku
prawie żaden człowiek nie potrafił sobie już wyobrazić
życia bez lokaja, kucharki, sprzątacza, a nawet
łóżkowego kochanka w postaci zintegrowanego gąszczu
elektroniki. Tylko nieliczni mieli świadomość o brudnym
sekrecie spoczywającym gdzieś w głębi tych wszystkich
bezmyślnych, a jednocześnie piekielnie inteligentnych
tworów.
Głos o ledwie słyszalnym
elektronicznym brzmieniu, pozbawiony krzty emocji
sprawił, że jasnowłosa młoda kobieta stojąca nieopodal
sklepowej lady w jednej z wielu świecących neonami
restauracji, została gwałtownie wyrwana z całkowicie
pochłaniającego ją zamyślenia.
— Słucham? — zapytała z
roztargnieniem, poprawiając okulary na pokrytym piegami
nosie.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Jakub Hamowski, recenzja
filmu "Matrix"
W ostatnim czasie miałem
okazję obejrzeć najnowszą część kultowej serii Matrix,
która jest odtwarzana w kinach, w reżyserii Lany
Wachowski. Seria składa się z filmów typu science-fiction,
znanych praktycznie każdemu. Gdy słyszymy tytuł, do głowy
przychodzi nam realizacja sprzed 20 lat. Część
poprzedzająca tę, która dopiero wyszła do kin, powstała 19
lat temu, w roku 2003 i nosiła tytuł "Matrix - rewolucje".
Kontynuacja serii może budzić kontrowersje i zapewne nie
wszystkim się spodoba. Między innymi dlatego, że została
zrobiona po długiej przerwie, w czasie której rozwinęła
się kinematografia. Dziś reżyserzy mają większe
możliwości, np. związane z efektami specjalnymi.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Helena Radziejewska
Takiej Wigilii
jeszcze nie było
Na Olimpie zbliżał się
wieczór. Zeus powoli robił się coraz bardziej
zdenerwowany. Nie, żeby kogoś to zdziwiło.
- Dlaczego wy wszyscy macie takie dobre humory? Przecież
jest taki okropny dzień! Nie stało się dziś nic
dramatycznego! Jak możecie się cieszyć! - krzyczał.
- Jak to nie stało się nic złego? - powiedziała Hera -
Przecież jest Wigilia! W takie dni zdarza się tyle złych
rzeczy! Nawet nie wiesz, ile jedzenia się marnuje!
To od razu poprawiło humor Zeusa. Zamęt był w jego
guście. Ale zmarnowane jedzenie nie jest w stanie
poprawić mu humoru na dłuższy czas. Trzeba wprowadzić
jeszcze więcej nieszczęść! - pomyślał.
Był tylko jeden problem. Jakie nieszczęścia można zrobić
w Wigilię?
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Nicola Sosnowska
Kłótnia
Gdy Ann wyszła z domu,
Andrew pomyślał: „Na pewno wróci za jakieś dziesięć
minut”.
Jednak dziewczynka nie wracała już pół godziny. Chłopak
zmartwił się. Ubrał się bardzo ciepło i wyszedł poszukać
ją w okolicach domu i w ogrodzie, jednak jej tam nie
było. Martwił się coraz bardziej. Jego siostra nigdy nie
oddalała się od domu tak daleko. Poszedł to sąsiadów.
Byli zamożniejsi od niego, ale nie zwracali na to uwagi
i przyjaźnili się z uczynnym chłopakiem. Teraz wszyscy
poszli szukać dziewczynki. Szukali długo. Zrobiło się
już dawno ciemno, a oni nadal jej nie znaleźli.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Nicola Sosnowska
"Przeszłość"
Jedno smocze jajko,
szklanka mąki, czekolada i poł litra mleka. Nilo znał
już ten przepis na pamięć. Przygotowywał go zawsze,
kiedy przychodziła do niego jego elfia przyjaciółka -
Zerira. Wystarczyło jeszcze tylko wstawić ciasto do
pieca na dziesięć minut. Chłopak zaczął nakrywać stół.
Stały już na nim kolorowe, wonne kwiaty w glinianym
wazonie. Nilo dołożył porcelanowe talerze, tak samo
blade jak jego cera. Na środku umieścił imbryk z
zaparzoną zieloną herbatą. Wtem usłyszał pukanie do
drzwi, więc pospiesznie wpuścił przybysza do środka. Tak
jak się spodziewał, była to Zerira. Dziewczyna
postanowiła ubrać się w luźną, wzorzystą sukienkę oraz
skórzaną, cienką kurtkę. Elfka przywitała się z
przyjacielem i zajęła przygotowane dla niej miejsce.
Chłopak pokroił słodki wypiek. Zaczął nalewać herbatę do
filiżanek. Nagle usłyszał, jak zawiasy drzwi się
wyłamały. Do środka weszła straż królewska.
– Panie Nilo, zostaje pan aresztowany - odezwał się
gburowato jeden z mężczyzn.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Helena Radziejewska
"Córeczka mamusi"
Minęło 6 godzin od
sytuacji z policjantem. Mama powinna być już w domu. Ale
ona czasem się spóźnia. Nie powinnam się martwić. Przecież
to moja dzielna mama. Ona zawsze daje radę. A jednak coś
nie daje mi spokoju. Przez cały ten czas czuję się
nieswojo.
W kuchni na lodówce stoi sporej wielkości karton. Mama
ciągle powtarza, że to jej ''prywatny'' karton i nie mam
do niego zaglądać. Przez całe moje 12 lat życia nie czułam
potrzeby zaglądania tam. Ale teraz czuję, że tam może być
coś, co wyjaśni mi, co się tu dzieje.
Przyciągam do siebie krzesło i zdejmuję pudło. Jest
cięższe niż myślałam. Nagle grawitacja postanowiła o sobie
przypomnieć. Krzesło poleciało w prawo, a ja uderzyłam się
o kant stołu. Na szczęście nic mi się nie stało.
Otworzyłam karton...
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Nicola
Sosnowska
„Bohater”
Pewnego razu w wielkim lesie, na małej polance nagle
rozległ się pisk zwierzęcia. Poszłam w stronę hałasu. Zauważyłam
odjeżdżający z piskiem samochód. Przy drzewie leżał przywiązany
starym sznurem biedny, wychudzony piesek. Od razu do niego
podbiegłam, odwiązałam sznur i wzięłam go do koszyka na moim
rowerze. Jeszcze się tam mieścił, bo był szczeniakiem. Gdy
dojechałam do miasta, szybko ruszyłam w stronę weterynarza.
(czytaj dalej)
Jakub
Hamowski
"Noelka"
Ostatnio bardzo zaintrygowała mnie książka pod tytułem
“Noelka” napisana przez Małgorzatę Musierowicz. Autorka
jest współczesną pisarką tworzącą głównie dla dzieci i
młodzieży. Dzieło to część cyklu powieściowego
“Jeżycjada”. “Noelka” to lektura uzupełniająca.
W powieści śledzimy dzieje osieroconej przez matkę Elki,
która jest nastolatką, ma 17 lat i trudny charakter.
Historia toczy się w dniu Wigilii Bożego Narodzenia.
Książka ukazuje problemy ludzi w różnym wieku. Z
pewnością bohaterce brakuje matki. Zapracowany ojciec nie
potrafił wychować córki tak, jak zrobiłaby to jego żona.
Opiekę nad zadziorną dziewczyną sprawował dziadek Metody i
jego brat. W powieści jest mowa również o Gabrysi
Borejko, która pojawiła się już w jednej z książek z tej
serii - “Kwiat kalafiora”. Warto przyjrzeć się
również opisanym w twórczości Musierowicz problemach
starszych ludzi. (kliknij
tu i czytaj dalej)
Sukces
Marceliny Jeszke
Marcelina Jeszke została wicemistrzynią Pięknego Czytania Grodu
nad Brdą - konkursu im. Kazimierza Hoffmana w Bydgoszczy. Aby
zdobyć ten zaszczytny tytuł, wygrała nasze eliminacje szkolne
oraz zakwalifikowała się do rundy finałowej w Bydgoszczy
(Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury). Gratulujemy!
Nicola Sosnowska
"Magiczny lis"
Działo
się to w małym miasteczku. Za niewysokim wzgórzem, ukrytym w
parku, rozciągała się biała równina, grubo pokryta puszystym
śniegiem.
Pod
łapkami rudego jak jesienne liście lisa skrzypiał śnieg. Alice
obserwowała go nieustannie. Tego jednak dnia jakiś nagły impuls
sprawił, że postanowiła iść za nim. Oczywiście wiedziała, iż
musi iść dość daleko od niego, ponieważ mógłby ją usłyszeć i się
spłoszyć. Zwierzę przeszło pod świerkami, po czym dziewczyna
zobaczyła coś niezwykłego. Uderzyła ją nagła fala
przyciągających zapachów i dźwięków. Ujrzała jarmark, jakby
świętowanie czegoś. Nie zobaczyła tu jednak ludzi, lecz magiczne
stworzenia: elfy, centaury, wróżki. Postanowiła iść dalej za
lisem, ale nigdzie go już nie było. Wszyscy byli ubrani w piękne
stroje, takie jakie Alice wyobrażała sobie, czytając książki z
gatunku fantasy. Zawsze marzyła o spotkaniu z elfem lub innym
magicznym stworzeniem. A tu nadarzyła się taka okazja!
Postanowiła podejść do jednej z elfek.
-
Przepraszam, co tu świętujecie? - spytała dziewczynka.
Elfka
spojrzała na nią ze zdziwieniem, następnie cicho powiedziała:
-
Chodź za mną. (kliknij
tu i czytaj dalej)
Marianna
Wegner
"Spotkanie ze Świętym Mikołajem"
- Maja! Czy to, to, to on? - szepnęła przestraszona Iga.
- Jeśli chodzi ci o św. Mikołaja z długą białą brodą i
wielkim czerwonym brzuchem, TO TAK! - odszeptałam jej.
- TO PRZECIEŻ NIEMOŻLIWE!!! - krzyknęła Iga.
- Owszem możliwe, HO, HO ,HO - powiedział św.
Mikołaj.
W tym momencie wiedziałam że to musi być on,
więc wyszłam ze schowka prosto przed kominek. TAK, to był on, miał
przy sobie wielki wór prezentów!! Zawsze zastanawiałam się, jak
one wszystkie się tam mieszczą, skoro dzieci na świecie jest po
kilka milionów. Nie musiałam się nawet o to pytać, ponieważ
Mikołaj sam nam wszystko opowiedział.
- Słuchajcie dziewczynki, nie musicie się mnie bać, mówię to
bardziej do ciebie, Iga! - powiedział św.Mikołaj.
- Ja się ciebie wcale nie boję - odpowiedziała Iga.
- Cieszę się , ale jest sprawa … Potrzebuję waszej pomocy!
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Oliwier
Mróz
"Wigilijna przygoda"
Był piękny, zimowy dzień. Śnieg delikatnie prószył, a mroźne
powietrze i szadź osadzona na drzewach sprawiała wrażenie, że
znajduję się w jakimś bajkowym świecie. Szedłem powoli,
jakbym bał się, że się obudzę i wszystko po prostu zniknie.
Idąc tak dalej,
zobaczyłem w oddali jakieś zwierzę leżące na śniegu. Kiedy
podszedłem bliżej, okazało się, że to sarenka, która wpadła w
sidła zastawione przez jakiegoś kłusownika. Najgorsze było to, że
obok niej stała mała sarenka, a w sidłach uwięziona to była jej
matka. Obie spojrzały na mnie przerażonym wzrokiem. Pomyślałem
sobie, jak można być tak okrutnym w stosunku do zwierząt!
- Spokojnie, nie bójcie się!- powiedziałem - postaram się wam
pomóc.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Mikołaj
Bednarski
"Święta jak dawniej"
- A więc jednak przyszedłeś - powiedziałem.
- Przemyślałem to, co mówiłeś i postanowiłem wziąć się w
garść. Minęły już cztery lata od śmierci babci i chyba nadszedł
już czas, aby wrócić wreszcie do życia. Babcia by tego chciała.
- Dziadku, ona zawsze będzie z nami w
naszych sercach - odparłem, ściskając jego dłoń. Życie płynie
dalej, czas zakończyć żałobę i znowu zacząć się śmiać -
popatrzyłem na niego z radością.
- Chodź, wszyscy na ciebie czekają -
powiedziałem.
Weszliśmy do pokoju, na twarzach gości pojawił się uśmiech i
szczęście, że dziadek przyszedł na Wigilię. Podzieliliśmy się
opłatkiem i zasiedliśmy do kolacji. Było jak kiedyś: hałas, gwar,
szczęście na twarzach najbliższy. Widziałem uśmiech mamy, taty i
dziadka, ich błyszczące z radości oczy - zupełnie jak kiedyś, gdy
żyła jeszcze babcia. Zrozumiałem wtedy, że był to najpiękniejszy
Gwiazdkowy prezent dla wszystkich. W święta nie liczą się
prezenty, lecz czas spędzony z najbliższymi, ponieważ nikt z nas
nie wie, ile jeszcze nam go zostało.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Antonina Wojtczak
"Czekać wieki"
Lekki wiatr cicho świszczał przez uchylone okno w pokoju Marysi.
Dziewczynka jak zawsze o tej porze przygotowywała się do wyjścia
na krótki spacer, aby odizolować się od szarego i ponurego bloku w
którym mieszkała. Uwielbiała bowiem jesienne barwy w pobliskim
parku. Znajdowało się tam wiele różnorakich drzew, dzięki czemu
krajobrazy malujące się wieczorami nie były często spotykane.
Dziewczynka, gdy tylko skończyła swoje
przygotowania, ubrała ciepły płaszcz i wybiegła z mieszkania, aby
cieszyć się świeżym powietrzem. Czuła, że to będzie jeden z
lepszych spacerów, ze względu na wspaniałą pogodę.
Wiatr lekko rozwiewał kasztanowe włosy dziewczynki, a chłodne
powietrze lekko zaczerwieniło jej delikatne policzki. Jej oczom
ukazały się długie schody prowadzące do parku. Jedyną osobą, która
wchodziła na nie poza Marysią, był często widywany w tym miejscu
starszy Pan. Tego wieczoru wydawał się jednak jakiś inny. Był
bardzo wyczerpany. Mogło być to spowodowane codziennym wchodzeniem
na samą górę tych schodów.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Nicola
Sosnowska
"Obyczaje słowiańskie"
W
okresie bożonarodzeniowym świętowano hucznie
Szczodre Gody, związane z zimowym przesileniem.
Świętowane było zwycięstwo jasności nad ciemnością
(w końcu od przesilenia zimowego dnie stają się
dłuższe, prawda?).
Jednym
ze zwyczajów, które wywodzą się z tych obchodów,
jest dodatkowe puste miejsce przy stole. Możecie
kojarzyć powody tej tradycji: zbłąkany wędrowiec lub
członkowie rodziny, z którymi nie mamy przyjemności
spędzić świąt. Ta druga idea powiązana jest właśnie
ze Szczodrymi Godami. W tym czasie zmarli przodkowie
rodziny mieli możliwość łączności z naszym światem,
dodatkowe nakrycie stołu było więc symbolem
jednoczenia się rodu.
Charakterystycznym
elementem kojarzącą się z Bożym Narodzeniem jest
choinka. Jej odpowiednikami mogą być tzw. diduch lub
podłaźniczka. Zajmijmy się może najpierw pierwszym
pojęciem. Diduch był niczym innym, jak pierwszym
ściętym w minionym roku snopkiem zboża. Również
symbolizował zmarłych członków rodziny, lecz oprócz
tego odstraszał złe moce i był swoistą wróżbą
urodzaju w nadchodzącym roku. Podłaźniczka natomiast
to odcięta część sosny, jodły i świerku. Wieszana
pod sufitem, symbolizowała odradzające się,
niekończące życie. Przystrajana była np. jabłkami,
orzechami czy świeczkami.
Z
czasem podłaźniczka wyparta została przez germańską
choinkę. Kliknij
tu i czytaj dalej.
Marcelina Jeszke
"Dawno się tak nie bawiłam"
–
W tym roku wakacje muszą być najlepsze ze wszystkich,
więc jadę na obóz - powiedziałam mamie, rozpoczynając
wakacje
–
To niezły pomysł, ale na jaki obóz? – zapytała mama
–
Ostatnio słyszałam, że w naszej stajni są organizowane
obozy jeździeckie i pomyślałam, że to właśnie tam chcę
jechać.
–
Jeśli chcesz, to mogę cię zapisać.
–
Tak! - krzyknęłam z radością.
Akurat tak się złożyło, że były dwa wolne miejsca dla
mnie i mojej siostry, więc mama od razu nas zapisała i
pozostało tylko czekać, aż nadejdzie czas wyjazdu.
Nie zdążyłyśmy się nawet obejrzeć, a była już pora
wyjeżdżać. Byłam bardzo szczęśliwa i
podekscytowana, że poznam nowe koleżanki i nauczę się
nowych rzeczy – tak jak myślałam, tak się też stało.
Kiedy dojechałyśmy, pani opowiedziała nam, co będziemy
robić, przydzieliła nam konie, którymi miałyśmy się
opiekować na czas pobytu na kolonii i dała nam pierwsze
zadanie do wykonania.
–
Dziewczynki, teraz nauczycie się myć sprzęt do jazdy
konnej – powiedziała. Kliknij
tu i czytaj dalej.
Martyna
Najdowska
"Okrutne Auschwitz"
Było jeszcze ciemno, gdy
otworzyłam oczy, obserwując, czy wszystko jest na swoim miejscu.
Kiedy upewniłam się, że wszystko jest dobrze, ruszyłam do
łazienki, by przygotować się do pracy. Pracuję jako
przedszkolanka w pobliskim przedszkolu. Praca z dziećmi wydaje
się prosta, lecz wcale tak nie jest. Odkąd w Polsce panuje
wojna, dzieci boją się zostawać bez rodziców. Trudno uspokoić
takie maleństwo, lecz jakoś dajemy radę. Dobrze, że Urszulka
jest spokojna. Od samego początku uczyliśmy ją, aby się nie
bała, bo nam nic się nie stanie. Kiedy się już ubrałam i
związałam włosy, przeszłam do pokoju córeczki, aby ją obudzić.
- Urszulko, budzimy się, musimy iść do szkoły - obudziłam
dziewczynkę.
- A mogę dziś nie iść? – zapytała.
- Słońce, a kto by z tobą został?
- To racja, musiałbym być sama. Dobrze, w takim razie już
wstaję - odpowiedziała z uśmiechem.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Pomnik:
Wojtek
- miś adoptowany przez żołnierzy 22 kompanii zaopatrywania
artylerii w 2. Korpusie Polskim
Martyna Najdowska
"Reportaż z wycieczki"
Zwiedzanie zaczęliśmy od miejscowości, w której
urodził się i dorastał Józef Wybicki, czyli Będomina, gdzie
znajduje się Muzeum Hymnu Narodowego. Józef Wybicki był
autorem tekstu "Pieśń Legionów Polskich we Włoszech”, który
znakomicie sprawdza się jako hymn narodowy Polski pod tytułem
"Mazurek Dąbrowskiego".
Zwiedziliśmy rezydencję poety, która przybliżyła
nam czasy, kiedy w Polsce panowały czasy zaborów. Dworek był
koloru białego, wokół domu rosną zabytkowe dęby, piękne
kwiaty, różnego rodzaju drzewa. Nieopodal widać ławeczki, na
których można usiąść i godzinami podziwiać cudny krajobraz
pobliskiego lasu i dworu.
Gdy weszliśmy do wnętrza, ujrzeliśmy piękny,
starodawny salon. Znajdowała się w nim urokliwa sofa, po
bokach znalazły się dwa fotele, a na środku umieszczono stolik
kawowy, który stał na cudnym, starym dywanie. W pomieszczeniu
znalazła się również komoda, na której stoi kunsztowna,
porcelanowa zastawa, z niebieskim zdobieniem. Był również
kominek, szafka z różnego rodzaju przedmiotami oraz największy
eksponat, zapierające dech w piersiach pianino.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Zdjęcia
z wycieczki - oglądaj.
Rys. Mikołaj Bednarski,Konkurs na
ilustrację do książki.
Kliknij
tu.
Kuba Hamowski
"Miasto 44"
“Miasto 44” to film odzwierciedlający okres II
wojny światowej w Polsce, w reżyserii Jana Komasy. Jego tematyką
jest powstanie warszawskie. Warto zauważyć, że w celu wiarygodnego
odtworzenia tamtych czasów rozmawiano z osobami, które brały w nim
udział lub mieszkały w okupowanym mieście.
Przy produkcji filmu brało udział wielu
aktorów. Na casting zgłosiło się około 7 tysięcy chętnych. Starano
się dać szansę nieznanym dotąd większej liczbie publiczności. W
filmie występowało wielu ludzi. W główne role wcielili się: Józef
Pawłowski - Stefan Zawadzki, Zofia Wichłacz - Alicja “Biedronka”,
miłość Stefana, sanitariuszka. Postacie drugoplanowe to m.in.:
Anna Próchniak - Kama, Antoni Królikowski - przyjaciel głównego
bohatera “Beksa” i Maurycy Popiel - “Góral”.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Anna
Pokojska
Recenzja książki „Marsjanin”
Science fiction to,
moim zdaniem, jeden z najciekawszych gatunków literackivch.
Autorzy w bardzo ciekawy sposób potrafią pokazać nam swój pogląd
na to, jak może wyglądać świat w przyszłości. Bardzo często w
powieściach tego typu czytamy o podróżach międzyplanetarnych,
kolonizacji innych planet. Książka amerykańskiego autora
Andy’ego Weira pt. „Marsjanin” przedstawia nam właśnie takie
motywy.
Był to debiut autora, który w 2011 roku wydał
powieść nakładem własnym. W Polsce ukazała się w 2014. Na jej
podstawie powstał film w reżserii Ridleya Scotta, a odtwórcą
głównej roli był Matt Damon.
Na tę powieść natrafiłam przypadkiem, przeglądając księgarnię
internetową. Zaintrygował mnie jej opis i od tego czasu bardzo
chciałam ją przeczytać. Nie pożałowałam tej decyzji.
Głównym bohaterem jest Mark Watney, astronauta,
botanik i inżynier mechanik. Bierze on udział w misji Ares 3,
która ma na celu zbadanie Marsa. W wyniku serii niefortunnych
zdarzeń i pomyłki reszty załogi, Watney zostaje sam na Czerwonej
Planecie. Mężczyzna rozpoczyna desperacką walkę o przetrwanie,
mając na uwadze to, że każdy dzień może być jego ostatnim, a on
sam może być pierwszym człowiekiem, który umarł na Marsie. Z
całych sił pragnie choć najmniejszego kontaktu z NASA, ale nie
jest nawet świadomy, że organizacja obserwuje go od dłuższego
czasu i usiłuje znaleźć sposób na uratowanie astronauty, zanim
skończą mu się zapasy tlenu i żywności.
Powieść w większej części jest pisana w
formie dziennika. Watney w żartobliwy sposób przedstawia
wydarzenia, dziejące się na Czerwonej Planecie. Ma świadomość,
że kiedyś jego zapiski mogą trafić w ręce ludzi, ale nie
szczędzi czasami dość ostrych słów (najczęściej pod adresem
znienawidzonego Marsa). Ja, podczas czytania powieści, czułam
emocje, które mogły towarzyszyć Markowi, miałam wrażenie, że
jest to relacja prawdziwego człowieka, opisującego autentyczne
wydarzenia. Na późniejszych stronach forma zmienia się. Pojawia
się narrator trzecioosobowy, który opisuje wydarzenia z siedziby
misji Ares 3, czyli NASA. Wtedy te dwie formy zaczynają się
przeplatać ze sobą.
Sytuacje opisane w książce, choć nieprawdziwe, są bardzo
prawdopodobne. Autor nie pozostawia nic przypadkowi, każde
działanie Watneya, które jest ściśle związane z nauką, zostaje
wytłumaczone w miarę przystępny dla czytelnika sposób. Ponadto
osoby, które rzeczywiście znają się na rzeczy, potwierdziły
prawdopodobieństwo warstwy naukowej, występującej w książce. To
sprawia, że podczas czytania powieści ma się wrażenie, jakby
przedstawione wydarzenia miały miejsce naprawdę, tak jak
wcześniej wspomniałam.
Oczywiście książka Weira nie skupia się tylko na
próbie przetrwania bohatera na Marsie. W „Watneyowskim”
dzienniku znajdziemy też jego przemyślenia na różne tematy i
charakterystyczne dla niego dowcipy. Praktycznie każda sytuacja
zostaje przez Marka obrócona w żart. Zdaje sobie sprawę ze
swojego rozpaczliwego położenia, ale nadal potrafi z dumą myśleć
o sobie, jako o pierwszym człowieku, który żyje na Marsie.
Mężczyzna nie przebiera w środkach, jeśli chodzi o przetrwanie.
Wykorzystuje każdy pomysł, który w choć najmniejszym stopniu
może wydłużyć jego życie na Czerwonej Planecie i jak najbardziej
odwlec swoją śmierć.
Myślę, że „Marsjanin jest jak najbardziej
godny polecenia. Fabuła „wciąga” już od samego początku. W
zasadzie, powieść przedstawia raczej dość poważną sytuację, ale
pozytywne nastawienie Marka Watneya często wywołuje uśmiech na
twarzy czytelnika. W lekturze nie przeszkadzają naukowe opisy,
wręcz przeciwnie. Polecam tę książkę każdemu miłośnikowi
literatury science fiction, ale także temu, kto preferuje inne
gatunki.
Bartosz Turek
"Kartka z pamiętnika Ani z Zielonego Wzgórza"
Drogi
pamiętniku!
Jestem
bardzo smutna. Tak chciałabym mieć rodzinę. Tyle razy się
zawiodłam, byłam źle traktowana przez ludzi, którzy mnie
adoptowali, a potem oddawali. Czy jestem taka zła, że nikt mnie
nie chce? Wiem, że za dużo mówię i mam inne wady, ale pragnę
mieć kogoś, kto by mnie kochał.
Dzisiaj
dostałam informację, że będę adoptowana. Już sobie wyobrażam
moich nowych rodziców. Kim są? Jak wyglądają? Czy mnie
zaakceptują? Nie będę mogła zasnąć. Wiem tylko, że jest to
rodzeństwo. Kolejny dzień, kolejne rozczarowanie?
Rano
przyjechał po mnie starszy. Ma na imię Mateusz. Wygląda na
bardzo miłego. Powiedział, że mieszkają na Zielonym Wzgórzu.
Przyjechaliśmy
do mojego nowego domu. W progu przywitała mnie groźnym wzrokiem
starsza pani. Zaraz poczułam, że jej się nie podobam. Zabrała
Mateusza na bok i powiedziała, że miał przewieźć chłopca, a nie
dziewczynkę. Zrobiło mi się smutno. Mój sen i nadzieja na nową
rodzinę prysła jak mydlana bańka.
Przyrzekłam
sobie że, będę się starała, aby mnie zostawili u siebie. Będę
dla nich dobrą córką, bo nie chcę być już sama.
Martyna
Najdowska
"Magiczne święta Alicji"
Nadeszły
święta. Na dworze było biało. Dzieci lepiły bałwany i uprawiały
sporty zimowe. W domu Alicji było bardzo magicznie.
Rodzice pojechali po choinkę. Kiedy przyjechali,
powiedzieli Alicji i jej siostrze Julii:
- Dzieci, ustroicie choinkę, a my pojedziemy na świąteczne
zakupy, ponieważ za 2 godziny przyjedzie dziadek z
babcią.
- Oczywiście, że ustroimy, będzie piękna jak zawsze.
Dziewczynki zabrały się do strojenia choinki. Ta choinka była
przecudna. Miała taki śliczny, ciemnozielony
kolor. Nie można było się na nią napatrzeć i tak
ślicznie pachniała. Julia przyniosła łańcuchy, bombki,
różnokolorowe lampki oraz gwiazdę betlejemską, którą
zawieszą na choince rodzice.
- Alu, a jeśli przyjedzie babcia Ula i dziadek Paweł?
Przecież mama i tata nie pozwolili nam otwierać drzwi. To co my
wtedy zrobimy?
- Spokojnie, Julko, przecież zapytamy się: kto tam?
Dziś jest Boże Narodzenie, jest magiczna atmosfera JEST
SUPER!
- No dobrze, bo już się bałam, że kogoś obcego wpuścimy jako
naszego członka rodziny.
- Dobrze, teraz ubieramy choinkę, bo jak przyjdą babcia i
dziadek, to będziemy stroić z nimi dom.
Dziewczynki przystroiły choinkę w mgnieniu oka. Była piękna,
cudowna, wytworna, aż braknie słów podziwu. Nagle ktoś zadzwonił
do drzwi.
(kliknij
tu i czytaj dalej)
Bartosz
Turek
"Kartka z pamiętnika Ani z
Zielonego Wzgórza"
Drogi
pamiętniku!
Jestem
bardzo smutna. Tak chciałabym mieć rodzinę. Tyle razy się
zawiodłam, byłam źle traktowana przez ludzi, którzy mnie
adoptowali, a potem oddawali. Czy jestem taka zła, że nikt
mnie nie chce? Wiem, że za dużo mówię i mam inne wady, ale
pragnę mieć kogoś, kto by mnie kochał.
Dzisiaj
dostałam informację, że będę adoptowana. Już sobie wyobrażam
moich nowych rodziców. Kim są? Jak wyglądają? Czy mnie
zaakceptują? Nie będę mogła zasnąć. Wiem tylko, że jest to
rodzeństwo. Kolejny dzień, kolejne rozczarowanie?
Rano
przyjechał po mnie starszy. Ma na imię Mateusz. Wygląda na
bardzo miłego. Powiedział, że mieszkają na Zielonym Wzgórzu.
Przyjechaliśmy
do mojego nowego domu. W progu przywitała mnie groźnym
wzrokiem starsza pani. Zaraz poczułam, że jej się nie podobam.
Zabrała Mateusza na bok i powiedziała, że miał przewieźć
chłopca, a nie dziewczynkę. Zrobiło mi się smutno. Mój sen i
nadzieja na nową rodzinę prysła jak mydlana bańka.
Przyrzekłam
sobie że, będę się starała, aby mnie zostawili u siebie. Będę
dla nich dobrą córką, bo nie chcę być już sama.
Martyna
Najdowska
"Magiczne święta Alicji"
Nadeszły
święta. Na dworze było biało. Dzieci lepiły bałwany i uprawiały
sporty zimowe. W domu Alicji było bardzo magicznie.
Rodzice pojechali po choinkę. Kiedy przyjechali,
powiedzieli Alicji i jej siostrze Julii:
- Dzieci, ustroicie choinkę, a my pojedziemy na świąteczne
zakupy, ponieważ za 2 godziny przyjedzie dziadek z
babcią.
- Oczywiście, że ustroimy, będzie piękna jak zawsze.
Dziewczynki zabrały się do strojenia choinki. Ta choinka była
przecudna. Miała taki śliczny, ciemnozielony
kolor. Nie można było się na nią napatrzeć i tak
ślicznie pachniała. Julia przyniosła łańcuchy, bombki,
różnokolorowe lampki oraz gwiazdę betlejemską, którą
zawieszą na choince rodzice.
- Alu, a jeśli przyjedzie babcia Ula i dziadek Paweł?
Przecież mama i tata nie pozwolili nam otwierać drzwi. To co my
wtedy zrobimy?
- Spokojnie, Julko, przecież zapytamy się: kto tam?
Dziś jest Boże Narodzenie, jest magiczna atmosfera JEST
SUPER!
- No dobrze, bo już się bałam, że kogoś obcego wpuścimy jako
naszego członka rodziny.
- Dobrze, teraz ubieramy choinkę, bo jak przyjdą babcia i
dziadek, to będziemy stroić z nimi dom.
Dziewczynki przystroiły choinkę w mgnieniu oka. Była piękna,
cudowna, wytworna, aż braknie słów podziwu. Nagle ktoś zadzwonił
do drzwi.
(kliknij
tu i czytaj dalej)
Nicola
Sosnowska
„Piękny jesienny krajobraz”
Z okna mojego domu widzę jesienny, pochmurny, wiejski krajobraz.
Na pierwszym planie widnieją wielokolorowy krzew oraz drzewo -
leszczyna. Nieco dalej po lewej stronie stoi samotnie drzewko
bez liści. Obok leszczyny spostrzegłam średniej wielkości
skrzynkę, prawdopodobnie kompostownik. Po prawej stronie
umiejscowione jest poletko, a przy nim wiadro.
Teren jest płaski. Na drugim planie jest zaorane, szarobrązowe
pole, za nim drugie, intensywnie zielone. W tle widać zarys
miasta. W oddali można zauważyć asfalt i duże drzewo ogołocone z
wszelkich liści.
W tym krajobrazie dominują odcienie: szarości, brązu, żółci.
Lekką uwagę przykuwa neonowo żółty krzak, natomiast największą -
energicznie żywa trawa rozpościerająca się po całej
płaszczyźnie. Gdzieniegdzie ukazują się błękitno - fioletowe
kwiaty. Wszędzie porozrzucane są liście oderwane z drzew przez
wiatr.
Lekka mgła unosząca się w powietrzu wprawia to miejsce w
tajemniczy nastrój. Myślę, że to idealna sceneria do jesiennych
zdjęć.
Nicola
Sosnowska
"Magiczne łzy"
Emilia ma dziesięć lat. Niestety, miesiąc temu zmarła jej
mama. Jej imię brzmiało Małgorzata, miała wypadek
samochodowy. Emilka była zrozpaczona. Nie mogła pogodzić się
ze śmiercią matki. Ciągle siedziała w swoim pokoju i
płakała. Nie chciała nawet jeść. Wtedy dziewczynka
zrozumiała, że musi wziąć się w garść. Żeby nie myśleć o tym
smutnym wydarzeniu, zaczęła czytać książki. Cały czas
siedziała w ogrodzie zamyślona oraz zaczytana. Pewnego dnia
po szkole Emilia poszła do biblioteki, mając nadzieję, że
znajdzie jakiś ciekawy utwór. Zaczęła szukać, ale nic nie
mogła znaleźć, aż zauważyła książkę pt. ''Zaklęcia panny
Twix''. Wypożyczyła ją. Gdy przyszła do domu, rzuciła swój
plecak w kąt, położyła się na łóżku i zaczęła czytać spis
treści.
(czytaj
dalej)
Nicola Sosnowska
„Zaginiony list”
Detektyw William Barklem jak
zwykle siedział w swoim kraciastym fotelu i palił fajkę.
Nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Otworzył je i zobaczył
jakąś kobietę. Ubrana była w skórzany płaszcz, czarne buty
oraz okulary przeciwsłoneczne ,chociaż wcale nie świeciło
słońce.
- Co panią do mnie sprowadza? - Zapytał detektyw.
- Chciałabym odnaleźć mój list. Wiem, dziwnie to zabrzmiało,
ale ten list jest dla mnie ważny. Wczoraj wróciłam z pracy i
już go nie było.
- Zrobię, co w mojej mocy, by go odnaleźć.
(czytaj
dalej)
Marcerlina Jeszke
"Aloes"
Aloes,
Czyż nie nim właśnie jesteśmy,
Tacy twardzi na zewnątrz, a w środku delikatni,
Niczym pióra,
Niczym jedwabna poduszka
Taki aloes niby zwykła roślina,
Niby tylko grube, zielone, mieczowate liście,
Lecz jednak skrywa w sobie tę delikatność
Nam, ludziom brakuje takiej delikatności,
Nie potrafimy zachować gracji, takiej jaką ma aloes,
Nie rozkwitamy coraz bardziej,
Stajemy się starsi i mniej doskonali,
A z czasem całkowicie zanikamy, tak jak aloes
Martyna
Najdowska
" Poranek"
Czekam
już drugi wiek za tobą.
Nikt mi ciebie nie zastąpił, czekałem, czekam i będę
czekał.
Biały grudzień minął żwawo, styczeń również.
Rzeka ma kochana wyśpiewuje mi co noce, że gdzieś
jesteś, zaraz wrócisz.
Lecz co
mi po tym, jak Ty nawet nie chcesz wracać.
Nagle z rana słyszę kroki, widzę ciebie, patrzysz na
mnie.
Patrzysz na mnie, a więc jesteś – odeszłaś, więc cię nie
ma.
Twe oczy białe niczym śnieg, a twa dusza krwista z
rozpaczy.
Widzę Ciebie - to mój czas, pora wstawać.
Julia
Murawiec
"Spotkanie z poetką"
29 XI 2018 r. w naszej szkolnej bibliotece odbyło się
spotkanie z wyjątkowym gościem. Była nim znana poetka, autorka
7 tomików poetyckich, pani Małgorzata Szwedą. Wydarzenie miało
na celu zapoznanie się z jej twórczością.
Po krótkim wprowadzeniu na temat, kim jest
i czym zajmuje się autorka, pani Małgorzata przystąpiła do
czytania wybranych fragmentów ze swojego najnowszego tomiku
poezji pt. „Między ustami”. Jego tematyka skupiona jest na
kontaktach międzyludzkich i tym, co w życiu jest ważne, a co
najważniejsze. Po zapoznaniu się z tekstem mieliśmy okazję
zadać parę pytań naszemu specjalnemu gościowi. Dowiedzieliśmy
się, o czym był pierwszy wiersz pani Małgorzaty, jak długo
zajmuje jej napisanie jednego tekstu i skąd bierze na nie
pomysły. Uzyskaliśmy też parę wskazówek na temat pisania,
rozwijania własnej twórczości. Dowiedzieliśmy się też, skąd
czerpać inspiracje na różne wypracowania.
Godzina lekcyjna minęła nam bardzo szybko w
miłej atmosferze. Myślę, że każdy z uczestników wyszedł ze
spotkania z poszerzoną wiedzą na temat powstawania tekstu,
tworzenia literatury. Mam nadzieję, że nasza klasa będzie
miała jeszcze kiedyś okazję uczestniczyć w tego typu
wydarzeniach.
Julia
Murawiec, Jesienna zaduma
fot. Joanna Murawiec
5 listopada 2017
roku w sali widowiskowo-sportowej w Mroczy odbyła się
"Jesienna zaduma". Była to jubileuszowa, X edycja, pod
tytułem "Ludzie, co to się porobiło".Prowadził ją znany
mroczanin, satyryk Szymon Łątkowski.
Na początku wystąpił
mrotecki zespół "Big Band". Następnie czas umilili uczniowie
naszego gimnazjum - Kamil Kolanowski, Julia Murawiec,
Natalia Anioł, Sandra Żurek, Alicja Podlaszewska i Monika
Rakowska, którzy przygotowywali się pod okiem pani Dagmary
Rosińskiej. Później przyszedł czas na gwiazdy wieczoru -
Renatę Zarębską oraz Marka Majewskiego.
Tegoroczna jesienna zaduma odbyła się w bardzo miłej
atmosferze. Wprowadziła gości w jesienny nastrój. Na pewno
zapadnie w pamięć wszystkim, którzy w
niej
uczestniczyli.