Planeta Szkoła Mrocza
 

 
 
 Martyna Najdowska
  "Magiczna planeta"

            Pewnego dość deszczowego dnia pomyślałam, że cudownie by było wyjść na dwór, lecz  za oknem ciągle lało.
        Nie miałam pomysłu, co ze sobą zrobić, kiedy coś znużyło mnie w taki sposób, że nie sposób było nie zasnąć. Mój sen jednak całkowicie mnie zaskoczył…

         Obudziłam się w całkiem innym miejscu, przestrzeń wydawała mi się taka duża. Bardzo się wystraszyłam. Pomyślałam, że krzyknę i zobaczę, czy ktoś jest w tym wielkim domu.
  - Halo! Czy ktoś tu jest ?
  Niestety, nikt nie odpowiedział. Postanowiłam zawołać jeszcze raz.
  - Ktoś mnie słyszy.?
      W pewnym momencie do pokoju przybiegła dosyć dziwna osoba.  Nie sposób opisać jej wyglądu.
       Miała ona bardzo duże, niebieskie, bez wyrazu oczy, podłużną posturę, długie ręce, nogi, a nawet głowę większą od tułowia.
            To dziwne wyobrazić sobie tak zadziwiająco nieprawdziwą postać.
  - Słucham cię moje dziecko! W czym mogę służyć? - zapytało  stworzenie.
   - Gdzie ja jestem! I kim TY jesteś!? - zawołałam przerażona.
  - Ach! Gdzież moje maniery, jestem Teofil, oczywiście dla przyjaciół Tofik i mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy - odpowiedział.
   - Dobrze, a więc gdzie my jesteśmy? – zapytałam jeszcze bardziej  zszokowana.
- Znajdujemy się na planecie Pili-Pili.To cudowne miejsce, bardzo kolorowe, a w dodatku zamieszkiwane przez najbardziej wpływowych ludzi  w całej galaktyce! - mówił tak strasznie podekscytowany Tofik.
   - O to cudownie!  Może pójdziemy zwiedzić to piękne miejsce? - zapytałam.
   - Och tak! Tak! Prędziutko leć się ubierać! W garderobie masz mnóstwo rzeczy! -odpowiedział
    Popędziłam tak szybko jak mogłam do miejsca, w którym miałam się ubrać.
    W małym pomieszczeniu znajdowało się mnóstwo ubrań, biżuterii, butów i innych różnych szpargałów.
      Ubrałam się w piękną, błękitną bluzkę oraz różową spódnicę. Wyglądałam przepięknie. Lecz nadal rozmyślałam, czy mam tu choć rodziców!?
     Wyszłam z pomieszczenia podekscytowana kolejnymi niespodziankami.
    - O, jesteś już, szybko chodź, poznasz swych rodziców - zawołał Teofil.
      Pociągnął mnie za rękę i zaprowadził w mgnieniu oka do przecudownie wyglądającego małżeństwa.
   -Witam. To znaczy witajcie moi kochani przyjaciele! - mówił ludek.
    -Witaj Tofiku, przyprowadziłeś już Kingę ? - zapytała miło kobieta.
   - Na pewno przyprowadził, nasz przyjaciel zawsze coś dla nas robi! - odpowiedział mężczyzna.
  -Tak, tak, już! Kingo, szybciutko, chodź!
   -Tak? - weszłam do pomieszczenie dość zawstydzona.
   - Oto twoi rodzice!
    - Dobrze, dziękuję - odpowiedziałam jeszcze wystraszona.
  -Dzień dobry. Wiemy, że nie bardzo wiesz, gdzie jesteś, ale to nic, z czasem się przyzwyczaisz - odezwał się pierwszy mój nowy tata.
- To prawda - Tofik zapewnił mnie o poznaniu tego miejsca.
-Uf , już się bałam, że Tofi o tym zapomni i trzeba będzie mu przypominać - powiedziała mama.
- Może to czas, abyśmy się przedstawili. Ja jestem Stefan, a mama to Stefania. - odpowiedział tato.
- Miło mi was poznać.
  - Dobrze, a teraz może pójdziemy zwiedzić miasto? - zapytał Tofik.
  - Jasne!!
           Poszliśmy się przygotować do podróży, gdyż nie zdawała się ona krótka. Pierwszym miejscem, do którego się udaliśmy, był rynek. Znajdowało się tu pełno budynków o dużej powierzchni. Nie sposób było obejrzeć wszystkiego w jeden dzień, ale to nawet i lepiej.
    Gdy spacerowaliśmy już prawie dwie godziny, poczułam się zmęczona.
- Coś się stało? - zapytał Tofik.
- Wiesz co, jestem zmęczona, nie mam już siły.
- Dobrze. wróćmy do domu - odpowiedział.
- Ale czy na pewno dobrze się czujesz? - zapytał ponownie.
- Tak, tak, bardzo dobrze się czuję, tylko jak już mówiłam, jestem troszkę zmęczona.
          Po  kilku minutach dotarliśmy do domu. Kiedy miałam udać się już do pokoju, zaczepiła mnie moja mama.
-Kiniu, poczekaj chwilę. Wiem, że na pewno jesteś już zmęczona i nie masz sił, aby pójść w pewne miejsce, a więc czy nie poszłabyś ze mną do sali kinowej, która znajduje się o tu, za rogiem - wskazała palcem na drzwi. - No wiesz chciałabym się z tobą bliżej poznać.
- No dobrze. Chodźmy.
- Świetnie!.
       Kiedy weszłyśmy do pomieszczenia, bardzo się zdziwiłam, było tam tak pięknie , że wcale bym nie pomyślała, że to była sala kinowa.
- To co chcesz obejrzeć? - zapytała
- Chętnie bym zobaczyła jakąś komedię.
- Już się robi - odpowiedziała żywym głosem  mama.
   Gdy film się już zaczął, poczułam się jeszcze bardziej senna, aż w końcu  zasnęłam. Obudziłam się po około dwóch godzina i co dziwne, myślałam, że obudzę się na tej "niezwykłej" planecie, lecz znalazłam się już w domu.
    Cudownie było przeżyć coś takiego niesamowitego i spotkać coś, co nie sposób byłoby spotkać w prawdziwym życiu......
                       .