Martyna
Najdowska
"Sztuka jest niemą rzeczywistością, która w praktyce jest
bolesna"
Ostatniego dnia wakacji postanowiłam udać się do sklepu
papierniczego w celu zakupienia książek do nowej szkoły.
Gdy zmierzałam do celu, moim oczom ukazała się wielka, urokliwa
i zapewne pełna wielu ciekawych ksiąg biblioteka. Postanowiłam
wejść na moment i rozejrzeć się po budynku, a potem iść do
księgarni.
W środku zastałam wiele utworów, począwszy od tych
popularnych do tych mniej znanych lub nawet całkowicie
zapomnianych.
Kiedy tak chodziłam pomiędzy półkami, ujrzałam wielką
księgę, która przykuła moją uwagę. Postanowiłam ją wziąć.
Udałam się do pani, która wypożyczała różnego rodzaju dzieła.
- Dzień dobry! Czy mogłaby mi pani opowiedzieć coś o tej
książce? Wydaje się bardzo ciekawa, ma piękną okładkę.
- Witam! Tak, to prawda, okładka jest zachwycająca.
Aczkolwiek istnieje pewne przysłowie: " Nie oceniaj książki po
okładce". Cóż mogę powiedzieć o tym utworze. Nie jest to znane
dzieło literackie, rzadko kiedy ktoś ją bierze pod swoje
skrzydła. Słyszałam od jednej z dziewcząt, iż owa księga jest
przeklęta. Ale może po prostu wymyśliła bajeczkę na poczekaniu.
Nikt tego nie wie - mówiła kobieta. Wypowiedź starszej pani była
bardzo ciekawa. Jeszcze bardziej zainteresowałam się tym oto
dziełem.
- Więc jak będzie? Bierze pani? - przerwała moje zamyślenie.
- Tak, tak, biorę – odpowiedziałam, miło się uśmiechając.
Kobieta podała mi
produkt, a ja ruszyłam w stronę ówczesnego celu mojej podróży.
Niestety, kiedy dotarłam na miejsce, okazało się, że sklep
papierniczy był zamknięty.
- Niech to! - krzyknęłam na cały głos.
- Dlaczego tak wrzeszczysz? - zapytała jakaś staruszka.
- Wie może pani, która godzina? Chciałam wstąpić do
sklepu, lecz jest zamknięty - odpowiedziałam ze złością.
- Spokojnie, młode dziewczę. Godzina dochodzi właśnie szósta,
choć wydaje mi się, że powinien być jeszcze otwa...- przerwała
gwałtownie. - Co ty trzymasz w dłoniach?! - wykrzyczała w moją
stronę.
- Jak to co? Książkę. Wypożyczyłam ją dziś -
odpowiedziałam z entuzjazmem.
- Wyrzuć to, to dzieło szatana! Jest przeklęta! - zaczęła
histeryzować kobieta.
- Tak, tak, a ja to królowa Anglii? - zapytałam z ironią. – Poza
tym pani bibliotekarka sama mówiła, że ta książka jest świetna.
- Dziewczę, co ty wygadujesz, wyrzuć to, jeśli ci życie miłe! -
odpowiedziała.
- Przepraszam panią najmocniej, ale muszę wracać już do domu. Do
widzenia – odpowiedziałam, po czym ruszyłam w stronę domostwa.
Droga minęła mi dosyć szybko, jednak wciąż nie dawała mi spokoju
owa księga. Ciągle o niej myślałam. Gdy weszłam do domu, czym
prędzej udałam się do mojego pokoju, by przyjrzeć się mojej
niezwykłej zdobyczy.
Położyłam ją przed sobą. Była piękna, wyglądała jak zabytkowe
dzieło literackie, którego każdy szukał. Tytuł brzmiał: " Sztuka
jest niemą rzeczywistością, która w praktyce jest bolesna". Z
każdym słowem moja ciekawość rosła jeszcze bardziej. Było to
niesamowite.
Słowa w niej zawarte brzmiały tak, jak gdyby ktoś napisał ją
właśnie dla mnie. Wtedy jeszcze się tym aż tak nie przejęłam,
chociaż wydawało mi się to wręcz dziwne, że odzwierciedlała tak
bardzo moje życie, moje pierwsze łzy, pierwszy uśmiech i inne
tak bardzo prywatne rzeczy, których ja nawet nie pamiętałam,
jedynie wiedziałam o nich od mamy.
Gdy myślałam, że zbliżam się do końca powieści, zauważyłam, że
zdania zaczęły same pojawiać się na kartce.
Przez chwilę
przetwarzałam wszystko w mojej głowie, jednak przerwał mi napis
na kartce:
" Dlaczego się boisz?"
Wtedy dopiero zrozumiałam, że kobieta spod papierniczego mogła
nie stać tam przypadkiem, lecz odgoniłam od siebie tę myśl.
Zaraz potem zobaczyłam następne zdanie.
" To prawda, nie była przypadkiem. Jesteś spostrzegawcza."
Kiedy to przeczytałam, rzuciłam tą książką najdalej jak tylko
potrafiłam i od razu pobiegłam do łóżka.
Ta noc była jedną z najgorszych w moim życiu. Gdy rano się
obudziłam, spojrzałam w kąt, w który rzuciłam księgę uprzedniej
nocy. Nadal tam leżała. Postanowiłam więc się jej bliżej
przyjrzeć.
Kiedy złapałam ją w dłoń, strony zaczęły się same kartkować. Gdy
dzieło otworzyło się na ostatniej stronie, spostrzegłam napis:
" Dlaczego mnie tak traktujesz, czy nie za dużo już zrobiłam?"
Zaczęłam się intensywnie zastanawiać nad tym oto wpisem i
stwierdziłam, że może spróbuję coś powiedzieć.
- Dlaczego pojawiają się te napisy dopasowujące się do tej
sytuacji? - nie zdążyłam nawet mrugnąć, a odpowiedź już
się pojawiła.
"Bo widzisz kochanie, jestem czymś więcej niż tylko książką,
jestem wszystkim, czego teraz potrzebujesz. Czy chciałabyś ze
mną o czymś porozmawiać?"
Uznałam to za bardzo dziwne, lecz stwierdziłam, że zbiorę się na
odwagę i dowiem się, o co w tym wszystkim chodzi.
- Powiedz mi, jak to jest, że ty wiesz, o czym ja myślę i tak
dobitnie w to trafiasz?
"Bo ja jestem książką. Ja potrafię wyczuć to, jak się czujesz,
potrafię trafić głęboko w twoje serce, a wyobraźnia zrobi już
wszystko za ciebie. Spójrz na przykład na piękny cytat Bolesława
Prusa: „Dzisiejsze pokolenie ma mocne głowy i zimne serca". Czy
nie jest to piękne? A teraz popatrz na tytuł.
I jak na zawołanie słowa zaczęły znikać. Postanowiłam posłuchać
księgi i spojrzałam na okładkę. Zobaczyłam tam tytuł „Lalka” B.
Prus.
Od tamtego czasu uznałam, że zacznę czytać wszystkie powieści
czy jakiekolwiek inne utwory z głębszym zastanowieniem.