Szymon
Klodziński, Śnieżny wypadek
Pewnego ranka wstałem z łóżka o
godzinie 6:00, a gdy odsłoniłem okno, zauważyłem pełno śniegu.
Po śniadaniu poszedłem się spakować do szkoły, ubrałem buty,
rękawiczki i czapkę oraz ciepłą zimową kurtkę z futerkiem. Gdy
otworzyłem drzwi, zawiał mocny i zimny wiatr, który niósł ze
sobą śnieg. Wyszedłem z domu, aby iść do szkoły uczyć się, tak
jak każdego dnia oprócz weekendu. Śnieg pod butami miło
"chrupał" i lepił się, ponieważ temperatura była na plusie. Idąc
do szkoły, napotkałem dzieci, które rzucały śnieżkami po
czyichś oknach. Podszedłem do nich i zwróciłem im uwagę, aby nie
rzucały śnieżkami po oknach, ponieważ mogą zbić okno i narobić
innych szkód.
Dziecko odpowiedziało:
- Nudzi nam się, więc rzucamy sobie śnieżkami.
- Nie możecie rzucać po oknach - odpowiedziałem stanowczo.
Chłopcy mnie nie posłuchali, a po chwili jeden z chłopców rzucił
śnieżką w okno, okno się rozbiło i rozległ sie wielki huk.
Chłopcy się przestraszyli i zaczęli uciekać. Po chwili
zdecydowałem się iść zapytać, czy nic się nie stało, gdyż młodzi
chuligani strasznie rozbili szybę. Podchodząc do drzwi,
zerknąłem kątem oka w to rozbite okno i zauważyłem, że tam w
środku mieszkania leży nieprzytomny starszy pan. Wskoczyłem do
pokoju przez rozbite okno. Udzieliłem pierwszej pomocy temu
poszkodowanemu panu oraz zadzwoniłem na pogotowie. Po 4 minutach
przyjechało ratownictwo medyczne i zabrali starszego pana do
szpitala. Poszedłem do szkoły i się uczyłem jak zwykle. Wróciłem
do domu i o wszystkim opowiedziałem rodzicom. Rodzice byli ze
mnie dumni.
Po tygodniu postanowiłem odwiedzić poszkodowanego pana, któremu
dzieciaki rozbiły okno. Wszystko było już dobrze i podziękował
mi, że uratowałem mu życie.
Ta historia dużo mnie nauczyła, a zwłaszcza tego, że nie wolno
być obojętnym i beztroskim.