Kiedy myślę o Wigilii, przypomina
mi się zawsze pewien zimowy obraz, mam w myślach słowa pięknego
wiersza Jana Twardowskiego, a przed oczyma moją kochaną rodzinę….
ks. Jan Twardowski
„Dlaczego jest święto Bożego Narodzenia?”
Dlaczego jest święto Bożego Narodzenia?
Dlaczego wpatrujemy się w gwiazdę na niebie?
Dlaczego śpiewamy kolędy?
Dlatego, żeby się uczyć miłości do Pana Jezusa.
Dlatego, żeby podawać sobie
ręce.
Dlatego, żeby się uśmiechać do siebie.
Dlatego, żeby sobie przebaczać.
Zeszłoroczna zima była wyjątkowo mroźna i sroga.
Trawa została pokryta białym puchem, który świecił w promieniach
słońca. Święta Bożego Narodzenia zbliżały się wielkimi krokami. Jak
co roku zaczęły się w moim domu przygotowania do świąt.
W całym domu unosił się zapach wigilijnych
potraw. Razem z moim bratem Oskarem wyjęłam schowane głęboko w
szafie ozdoby choinkowe - bombki, łańcuchy, lampki. Z
niecierpliwością czekaliśmy na powrót naszego dziadka, który z tatą
miał przynieść choinkę.
Drzewko pachniało lasem i wprowadzało magiczną atmosferę w całym
domu. Świerk był okazały i prezentował się wspaniale. Zbliżała się
godzina piętnasta, domownicy ubrali się w odświętne ubrania. Na
stole położono poświęcone sianko i przykryto białym obrusem.
Pojawiła się odświętna zastawa stołowa i na środku stołu piękny
stroik z świecą. Mama z babcią krzątały się po kuchni. Wszyscy
zaczęli pomagać nosić dania do stołu. Razem z bratem wypatrywaliśmy
pierwszej gwiazdki, która miała ukazać się na niebie.
Kiedy gwiazda zabłysła, poszliśmy do stołu. Przez głowę rodziny
został odczytany fragment z Pisma Świętego. Podzieliliśmy się
opłatkiem, składając sobie bożonarodzeniowe życzenia dotyczące
zbliżającego się Nowego Roku. Nad stołem unosił się zapach dwunastu
potraw. Obowiązkowo zaczęliśmy od mojego ulubionego dania - barszczu
z uszkami i karpia, który jeszcze wczoraj pływał w brodziku w naszej
łazience. Wszyscy zjedli ze smakiem wszystko, co było na stole.
Potem zaczęliśmy śpiewać kolędy. Dziadek usiadł przy pianinie i grał
świąteczne melodie.
Nagle usłyszeliśmy kroki w ogrodzie i dzwonek
dochodzący zza okien. Tata otworzył drzwi. Na progu stała niezwykła
postać, to był Święty Mikołaj! W oczach rodziny pojawiła się
radość. Gwiazdor ubrany był cały na czerwono, jego broda była długa
i biała, a brzuch ogromny. Na plecach miał zarzucony wielki worek z
prezentami. Został serdecznie przywitany i zaproszony do środka.
Usiadł w dużym pokoju w fotelu przygotowanym wcześniej przez babcię.
Zaprosił mnie i brata na kolana. Poprosił o zaśpiewanie kolędy, po
czym zapytał, kto w tym roku był grzeczny. Otworzył swój worek i
wręczył wszystkim wiele prezentów. Moja mama podziękowała Mikołajowi
słodkościami przygotowanymi własnoręcznie, które zjadł ze smakiem.
Pożegnał się z nami i poszedł do swoich sań z reniferami, mówiąc, że
spieszy się do innych domów, w których czekają na niego dzieci. Na
pożegnanie pomachał nam, odlatując nad domami. W domu zrobiło się
gwarnie, rodzina zabrała się do rozpakowywania prezentów. Była już
godzina dwudziesta, rozpoczął się nasz film „ Kevin sam w domu”.
Tradycją w moim domu jest oglądanie tego filmu.
W trakcie seansu usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
Przyszli ciocia z wujem i małym kuzynem. Przynieśli dla mnie i brata
prezenty. Cieszyliśmy się niezmiernie. My również podarowaliśmy
kuzynowi prezent, który pomogliśmy mu rozpakować. Ciocia z wujem
pili kawę i zajadali się smakołykami, a my w tym czasie
bawiliśmy się z kuzynem. Zrobiło się już późno. Michałek zrobił się
bardzo śpiący, więc pożegnaliśmy się z rodziną, która poszła do
swojego domu. Poukładaliśmy nasze prezenty w szafie. Po całym dniu
wrażeń byliśmy bardzo zmęczeni, więc postanowiliśmy iść spać. Szybko
dopadł nas smaczny sen.
Każde święta Bożego Narodzenia obchodzone w mojej
rodzinie są w tradycji chrześcijańskiej. Święta te co roku są
wyjątkowe i pozostają na zawsze w naszych sercach.