Pewnego zimowego dnia, kiedy byłem w drodze do szkoły, strasznie
padał śnieg zauważyłem w oddali dziwną białą istotę. Całą drogę
zastanawiałem się, co to lub kto mogł być. Gdy skończyły się zajęcia
w szkole, wróciłem do domu i zasnąłem.
Śniła mi się dalej ta dziwna istota, obudziłem się w środku nocy i
dalej już nie mogłem zasnąć. Postanowiłem wyjść na taras. Znowu
zauważyłem tę postać, lecz tym razem nie była sama, obok niej stała
niska osoba, chyba kobieta. Szarpali się, bałem się i postanowiłem
wrócić do łóżka, zasnąłem.
Po niecałej godzinie obudziły mnie dźwięki syren policyjnych,
ponownie wyszedłem na taras. Na ziemi, około 100 metrów od mojego
tarasu, znowu była ta sama kobieta, lecz tym razem leżała i była
martwa. Strasznie bałem się, poszedłem po rodziców, ale nigdzie ich
nie było. Moja obawa urosła. Nie mogłem zasnąć ponownie, cały czas
dręczyła mnie myśl, kto to mógł być. W oddali słyszałem odgłosy
policjantów:
- Gdzie on może być?- spytał policjant.
- Nie wiem, ale trzeba być ostrożnym może być w pobliżu.- odpowiedział
komisarz.
Zasnąłem, i znowu obudziłem się po niecałej godzinie, usłyszałem
dziwne odgłosu w korytarzu.
Było ciemno, ale na szczęście miałem pod poduszką podręczną latarkę.
Wyszedłem na korytarz, nikogo nie było, wszedłem do kuchni. Nagle z
tyłu zaatakowała mnie dziwna postać...
W tej obudził mnie dzwonek szkolny na przerwę.