Kiedy Skawiński wrócił do New
Jorku, wpadł na pomysł, aby zostać cukiernikiem. Wykupił lokal, ale
po pewnym czasie poczuł, że czegoś mu w życiu brakuje...
Mężczyzna usiadł w swym lokalu i zaczął czytać polską książkę.
Czytając ją, popłakał się i przypomniał sobie te wspaniałe czasy,
które przeżył w Polsce. Ale jego myśl przerwała straszna burza i
ulewa. Podszedł do okna i patrzył na deszcz lecący z chmur. Ale po
każdej burzy słońce musi wyjść... I tak się właśnie stało.
Kiedy Skawiński zamknął lokal, stwierdził, że to jeszcze nie jest
to, czego tak naprawdę pragnął. Zamyślony, szedł po ulicy Bleecker
Street, nie zauważył pewnej młodej damy idącej obok. Przez przypadek
potrącił dziewczynę, a ona wpadła do kałuży. Oczywiście Skawiński
pomógł jej wyjść z błota. Zaproponował jej herbatę w kafejce obok.
Rozmawiali dobre trzy godziny, po czym Skawiński i ona poczuli, że
między nimi coś się dzieje.
Kiedy otwierał lokal następnego dnia, postanowił, że wyjedzie z New
Jorku do Kalifornii. Ale po pewnym czasie poczuł, że w końcu znalazł
to, czego szukał przez wcześniejsze lata.
Po pracy pełen nadziei pomyślał, że zobaczy swoją ukochaną, ale
niestety, los chciał inaczej. Dziewczyna nie pojawiła się.
Pewnego dnia Skawińskiego siedział w swym bujanym fotelu. Nagle
ujrzał dziewczynę, której nie widział cztery miesiące. Nie wierzył
własnym oczom... Duch dziewczyny powiedział, że nazywa się Rose
Kayet. Dziewczyna nie zdążyła wypowiedzieć swojego nazwiska, bowiem
Starzec odszedł... Z myślą, że taki dobry los go spotkał, że poznał
taką cudowną, piękną dziewczynę jak Rose.