(inspiracja książką „Apollo i boskie próby”)
- Nie, nie, nie, nie,
nieeeeee! Tylko nie to!To musi być jakiś sen albo halucynacje.
Zeus zesłał mnie, Apolla, na Ziemię za karę za obudzenie Rei.
Byłem bardzo zdenerwowany z tego: był to już czwarty raz. Jak
wiadomo, ja, taki bóg, powinienem siedzieć na Olimpie i pić
ambrozję, a nie być jakimś śmiertelnikiem. Ostatnim razem musiałem
odnaleźć i uratować z rąk złych cezarów m.in Komodeusa, który ma
kompletnego świra na swoim punkcie, i kilka wyroczni. Ciekawe, co
tym razem wymyślił Zeus, pewnie znowu nazwał mnie jakimś
dziwnym imieniem jak Lester Papadopolus. O, mam w kieszeni
portfel.
- Cooooo. Zeusie, jeśli mnie słyszysz, proszę, weź mnie z
powrotem na Olimp. Proszę cię, naprawdę przepraszam, że ją
obudziłem, ale nazwać mnie Kunegunda Sitko!? To już przesada!
Zeusie, ja jestem MĘŻCZYZNĄ.
Apollo (czy też Kunegunda) kompletnie się załamał. Usiadł na
krawężniku i zaczął płakać.
Dlaczego Zeus jest tak okrutny? Przecież jestem bogiem należą mi
się pokłony, dary i uczty, nie to, co dostałem! Pewnie pomyślicie,
że myślę bardzo egoistycznie. Możliwe, że troszkę tak jest, ale
postawcie się w mojej sytuacji. Jesteście bogiem, wszyscy składają
wam pokłony i dary, ludzie was uwielbiają, a wy w każdej chwili
możecie lecieć złotym rydwanem do słońca albo zmienić się w
jakiekolwiek stworzenie. A tu nagle, po przypadkowym obudzeniu
Rei, stajecie się śmiertelnikiem. Możecie umrzeć. A co
najważniejsze, przywiązujecie wagę do mało istotnych rzeczy,
takich jak praca i szkoła. Bogów takie drobiazgi nie interesują.
No cóż, może następnym razem zapamiętam, żeby nie denerwować
Zeusa.
Pewnie nie wiecie, ale gdy Zeus zsyła boga na Ziemię, ten
jest pod władzą herosa. Ostatnim razem moim herosem była taka Meg,
co nawet nie wiedziała, że jest herosem. Do tego była okropnie
irytująca i nie wiedziała praktycznie nic o tym wszystkim. Oby tym
razem moim herosem był ktoś rozgarnięty i wiedzący coś o świecie
herosów, np. Percy Jackson. On by wiedział, co robić.
Dobra, nie mam czasu na myślenie co by było, gdyby było. Im
szybciej wymyślę co zrobić lub znajdę mojego herosa, to szybciej
trafię na Olimp. Idę stąd.
Zdążyłem się zorientować, że jestem w Las Vegas. Jak tu
głośno! W sumie to mi pasuje. Czuję się jak na imprezce. Ulicą idą
ludzie ze wzrokiem wbitym w jakieś świecące pudełka. I
chociaż idą obok siebie, nie zwracają na siebie uwagi. Jakie to
głupie. Koło jakiegoś sklepu stoi mężczyzna. Wygląda na miłego.
Podchodzę do niego.
- Witaj. Powiedz mi, proszę, co to za świecące pudełka? - pytam.
Patrzy na mnie jak na ośli łeb.
- Kobieto, wytrzeźwiej - mówi i wchodzi do sklepu. Po chwili wraca
i mówi z litością – Masz, to jest butelka wody. Wypij. Poczujesz
się lepiej.
Patrzę na tego gościa.
-Ty chyba nie wiesz, do kogo mówisz. Ja jestem bogiem Apollem. Jak
tylko wrócę na Olimp, to się z tobą porachuję - mówię i
odchodzę z dezaprobatą. Typ jeszcze coś krzyczy, ale ja już nie
słucham.
OK, wiem, jak teraz o tym myślę, to nie powinienem mówić mu, że
jestem bogiem. Raczej powinienem zachowywać się jak ludzie. Być
bardziej niemądry. Ale muszę się dowiedzieć, co to jest to
świecące pudełko.
Nagle zobaczyłem jakąś kobietę. Intuicja podpowiedziała mi, że to
jest heros. Najprawdopodobniej mój heros. Podbiegam do niej.
-Hej, jesteś herosem? - pytam- Bo jeśli tak, to ja jestem Apollo.
- Cicho. Chodź - zaprowadziła mnie do jakiejś uliczki - Zeus mówił
mi, że zostałam wybrana na pilnowanie, żebyś nic sobie nie zrobił.
Tylko nie poinformował mnie, że będziesz wyglądał tak dziwnie -
spojrzała na mnie wymownie - No wiesz - że będziesz kobietą.
- No jejku. Nie przypominaj mi tego. Powiedz mi tylko, co mam
zrobić, aby wrócić na Olimp.
-Co, przecież ja tego nie wiem. Ty powinieneś to wiedzieć. Weź się
spytaj Zeusa czy coś - mówi moja heroska, jakby to było takie
proste.
- Zeusa? Przecież on ze mną nie rozmawia. Hello. Zesłał mnie tu za
karę. Myślę, że on chce się mnie pozbyć, bo jestem ładniejszy od
niego i ogólnie lepszy. Po prostu boi się konkurencji. Albo chce
się ze mnie pośmiać. Ci ludzie naprawdę są aż tak głupi?
- To mamy mały problem.... A nie, w sumie to ty masz problem. Ja
idę do domu, bo za 10 minut wlatuje nowy odcinek mojego ulubionego
serialu.
- Ej. Ja tu walczę o życie, a ty mi o jakimś serialu gadasz?! Zeus
wybrał Cię po to, abyś poświęciła za mnie życie. I ogólnie mnie
wyratowała, blondi.
- Wiesz co, po pierwsze nie jestem blondynką, a po drugie nawet
nie wiesz, jak mam na imię, a zachowujesz się, jakbyś był jakimś
bogiem.
- JA JESTEM BOGIEM!- krzyczę.
- No a nie wyglądasz. Narka – mówi, po czym odwraca się na pięcie
i odchodzi
- Poczekaj. Ja przepraszam. Może nie powinienem się tak
zachowywać. Po prostu, rozumiesz, jestem w trudnej i stresującej
sytuacji - mówię.
- No dobrze, pomogę ci, ale najpierw serial. Chodź ze mną.
- No dobra - ruszam za nią.
***
Słuchajcie, ten serial jest naprawdę
ciekawy. Opowiada o grupce 5 przyjaciół, nazywają się: Archie
Andrews, Cheryl Blossom, Betty Copper, Veronica Lorge i Jughead
Jones (ogólnie to on jest najciekawszy).
Ale w sumie nie to chciałem wam powiedzieć. Chciałem was
poinformować, że razem z Ethel ( w końcu spytałem , jak ma na imię
moja heroska) postanowiliśmy coś napisać do Artemidy (mojej
siostry bliźniaczki, z którą mam dosyć dobry kontakt). Zbytnio nie
wiemy, jak się z nią porozumieć, bo ona Artemida nie ma tego
świecącego pudełka (który nazywa się telefon), bo z niego ogólnie
da się pisać. Jak tylko wrócę na Olimp, wytłumaczę i kupię
wszystkim bogom te telefony. Od razu życie będzie łatwiejsze. Nasz
Olimp jest naprawdę zacofany.
Dom Ethel jest dosyć mały. Ma tylko 2 pokoje, kuchnię i łazienkę.
Jeden z tych pokoi jest pomalowany na niebiesko, ma podłużne coś,
na czym można siedzieć. Ethel mówi na to kanapa. Naprzeciwko
kanapy stoi drewniany stolik, na którym jest taki duży telefon, do
którego potrzebny jest mały telefon z guzikami. Na tym dużym
telefonie oglądaliśmy serial. Powiem wam, że jak już zacząłem
oglądać ten serial, to nie mogłem przestać i chciałem oglądać
dalej. Drugi pokój jest mniejszy. Jest w nim tylko łóżko i szafa z
ubraniami. Ściany też są pomalowane na niebiesko. Kuchnia bardzo
ciekawa, jest w niej takie coś, co można włączyć i wtedy rozpala
się ogień. Służy na przykład do podgrzewania lub przygotowania
zupy. Jednak najciekawsze jest takie białe wielkie coś. W środku
tego jest JEDZENIE. Nie trzeba polować, szukać, czaić się. To
jedzenie tam po prostu jest. Wystarczy po nie sięgnąć. Cudowna
sprawa.
Najdziwniejsza jest łazienka. Poszedłem tam, bo zachciało mi się
pić. Podszedłem do tego dużego, stojącego na podłodze wiadra,
które jest przyczepione do podłogi. Ciężko się z tego piło, ale
dało się. Wtedy do łazienki przyszła Ethel i nakrzyczała na mnie,
że z tego się nie pije i i że chyba zgłupiałem, że piję wodę z
sedesu.
Kompletnie nie rozumiem ludzi.