Planeta Szkoła Mrocza
 


 Helena Radziejewska
Apollo w Las Vegas


 (inspiracja książką „Apollo i boskie próby”)

 - Nie, nie, nie, nie, nieeeeee! Tylko nie to!To musi być jakiś sen albo halucynacje.
Zeus zesłał mnie, Apolla, na Ziemię za karę za obudzenie Rei. Byłem bardzo zdenerwowany z tego: był to już czwarty raz. Jak wiadomo, ja, taki bóg, powinienem siedzieć na Olimpie i pić ambrozję, a nie być jakimś śmiertelnikiem. Ostatnim razem musiałem odnaleźć i uratować z rąk złych cezarów m.in Komodeusa, który ma kompletnego świra na swoim punkcie, i kilka wyroczni. Ciekawe, co tym razem wymyślił Zeus,  pewnie znowu nazwał mnie jakimś dziwnym imieniem jak Lester Papadopolus. O, mam w kieszeni portfel.
- Cooooo. Zeusie, jeśli mnie słyszysz, proszę, weź mnie  z powrotem na Olimp. Proszę cię, naprawdę przepraszam, że ją obudziłem, ale nazwać mnie Kunegunda Sitko!? To już przesada! Zeusie, ja jestem MĘŻCZYZNĄ.

Apollo (czy też Kunegunda) kompletnie się załamał. Usiadł na krawężniku i zaczął płakać.


Dlaczego Zeus jest tak okrutny? Przecież jestem bogiem należą mi się pokłony, dary i uczty, nie to, co dostałem! Pewnie pomyślicie, że myślę bardzo egoistycznie. Możliwe, że troszkę tak jest, ale postawcie się w mojej sytuacji. Jesteście bogiem, wszyscy składają wam pokłony i dary, ludzie was uwielbiają, a wy w każdej chwili możecie lecieć złotym rydwanem do słońca albo zmienić się w jakiekolwiek stworzenie. A tu nagle, po przypadkowym obudzeniu Rei, stajecie się śmiertelnikiem. Możecie umrzeć. A co najważniejsze, przywiązujecie  wagę do mało istotnych rzeczy, takich jak praca i szkoła. Bogów takie drobiazgi nie interesują. No cóż, może następnym razem zapamiętam, żeby nie denerwować Zeusa.
Pewnie nie wiecie, ale gdy Zeus zsyła boga na Ziemię,  ten jest pod władzą herosa. Ostatnim razem moim herosem była taka Meg, co nawet nie wiedziała, że jest herosem. Do tego była okropnie irytująca i nie wiedziała praktycznie nic o tym wszystkim. Oby tym razem moim herosem był ktoś rozgarnięty i wiedzący coś o świecie herosów, np. Percy Jackson. On by wiedział, co robić.
Dobra, nie mam czasu na myślenie co by było, gdyby było. Im szybciej wymyślę co zrobić lub znajdę mojego herosa, to szybciej trafię na Olimp. Idę stąd.
Zdążyłem się zorientować, że  jestem w Las Vegas. Jak tu głośno! W sumie to mi pasuje. Czuję się jak na imprezce. Ulicą idą ludzie ze wzrokiem wbitym w jakieś świecące pudełka.  I chociaż idą obok siebie, nie zwracają na siebie uwagi. Jakie to głupie. Koło jakiegoś sklepu stoi mężczyzna. Wygląda na miłego. Podchodzę do niego.
- Witaj. Powiedz mi, proszę, co to za świecące pudełka? - pytam. Patrzy na mnie jak na ośli łeb.
- Kobieto, wytrzeźwiej - mówi i wchodzi do sklepu. Po chwili wraca i mówi z litością – Masz, to jest butelka wody. Wypij. Poczujesz się lepiej.
Patrzę na tego gościa.
-Ty chyba nie wiesz, do kogo mówisz. Ja jestem bogiem Apollem. Jak tylko wrócę na Olimp, to się z tobą porachuję -  mówię i odchodzę z dezaprobatą. Typ jeszcze coś krzyczy, ale ja już nie słucham.
OK, wiem, jak teraz o tym myślę, to nie powinienem mówić mu, że jestem bogiem. Raczej powinienem zachowywać się jak ludzie. Być bardziej niemądry. Ale muszę się dowiedzieć, co to jest to świecące pudełko.
Nagle zobaczyłem jakąś kobietę. Intuicja podpowiedziała mi, że to jest heros. Najprawdopodobniej mój heros. Podbiegam do niej.
-Hej, jesteś herosem? - pytam- Bo jeśli tak, to ja jestem Apollo.
- Cicho. Chodź - zaprowadziła mnie do jakiejś uliczki - Zeus mówił mi, że zostałam wybrana na pilnowanie, żebyś nic sobie nie zrobił. Tylko nie poinformował mnie, że będziesz wyglądał tak dziwnie - spojrzała na mnie wymownie - No wiesz - że będziesz kobietą.
- No jejku. Nie przypominaj mi tego. Powiedz mi tylko, co mam zrobić, aby wrócić na Olimp.
-Co, przecież ja tego nie wiem. Ty powinieneś to wiedzieć. Weź się spytaj Zeusa czy coś - mówi moja heroska, jakby to było takie proste.
- Zeusa? Przecież on ze mną nie rozmawia. Hello. Zesłał mnie tu za karę. Myślę, że on chce się mnie pozbyć, bo jestem ładniejszy od niego i ogólnie lepszy. Po prostu boi się konkurencji. Albo chce się ze mnie pośmiać. Ci ludzie naprawdę są aż tak głupi?
- To mamy mały problem.... A nie, w sumie to ty masz problem. Ja idę do domu, bo za 10 minut wlatuje nowy odcinek mojego ulubionego serialu.
- Ej. Ja tu walczę o życie, a ty mi o jakimś serialu gadasz?! Zeus wybrał Cię po to, abyś poświęciła za mnie życie. I ogólnie mnie wyratowała, blondi.
- Wiesz co, po pierwsze nie jestem blondynką, a po drugie nawet nie wiesz, jak mam na imię, a zachowujesz się, jakbyś był jakimś bogiem.
- JA JESTEM BOGIEM!- krzyczę.
- No a nie wyglądasz. Narka – mówi, po czym odwraca się na pięcie i odchodzi
- Poczekaj. Ja przepraszam. Może nie powinienem się tak zachowywać. Po prostu, rozumiesz, jestem w trudnej i stresującej sytuacji - mówię.
- No dobrze, pomogę ci, ale najpierw serial. Chodź ze mną.
- No dobra - ruszam za nią.

***
     Słuchajcie, ten serial jest naprawdę ciekawy. Opowiada o grupce 5 przyjaciół, nazywają się: Archie Andrews, Cheryl Blossom, Betty Copper, Veronica Lorge i Jughead Jones (ogólnie to on jest najciekawszy).
 Ale w sumie nie to chciałem wam powiedzieć. Chciałem was poinformować, że razem z Ethel ( w końcu spytałem , jak ma na imię moja heroska) postanowiliśmy coś napisać do Artemidy (mojej siostry bliźniaczki, z którą mam dosyć dobry kontakt). Zbytnio nie wiemy, jak się z nią porozumieć, bo ona Artemida nie ma tego świecącego pudełka (który nazywa się telefon), bo z niego ogólnie da się pisać. Jak tylko wrócę na Olimp, wytłumaczę i kupię wszystkim bogom te telefony. Od razu życie będzie łatwiejsze. Nasz Olimp jest naprawdę zacofany.
Dom Ethel jest dosyć mały. Ma tylko 2 pokoje, kuchnię i łazienkę. Jeden z tych pokoi jest pomalowany na niebiesko, ma podłużne coś, na czym można siedzieć. Ethel mówi na to kanapa. Naprzeciwko kanapy stoi drewniany stolik, na którym jest taki duży telefon, do którego potrzebny jest mały telefon z guzikami. Na tym dużym telefonie oglądaliśmy serial. Powiem wam, że jak już zacząłem oglądać ten serial, to nie mogłem przestać i chciałem oglądać dalej. Drugi pokój jest mniejszy. Jest w nim tylko łóżko i szafa z ubraniami. Ściany też są pomalowane na niebiesko. Kuchnia bardzo ciekawa, jest w niej takie coś, co można włączyć i wtedy rozpala się ogień. Służy na przykład do podgrzewania lub przygotowania zupy. Jednak najciekawsze jest takie białe wielkie coś. W środku tego jest JEDZENIE. Nie trzeba polować, szukać, czaić się. To jedzenie tam po prostu jest. Wystarczy po nie sięgnąć. Cudowna sprawa.
Najdziwniejsza jest łazienka. Poszedłem tam, bo zachciało mi się pić. Podszedłem do tego dużego, stojącego na podłodze wiadra, które jest przyczepione do podłogi. Ciężko się z tego piło, ale dało się. Wtedy do łazienki przyszła Ethel i nakrzyczała na mnie, że z tego się nie pije i i że chyba zgłupiałem, że piję wodę z sedesu. 
Kompletnie nie rozumiem ludzi.