Oliwier Mróz
"Sen"
Święta Bożego Narodzenia zbliżały się coraz bardziej, a ja
coraz bardziej byłem zasmucony tym faktem. Kolejne święta
zapowiadały się buro, szaro i ponuro. Co to za święta bez
śniegu? - pomyślałem zrezygnowany. Eh, lepiej, żeby przyszły
później, kiedy napada śnieg i będzie mroźno - rozmyślałem po
cichu. Jednak wiedziałem, że to niemożliwe, jestem tylko
nastolatkiem mającym swoje upodobania co do tego, jak powinny
wyglądać święta, a to jak będą wyglądały nie jest uzależnione
ode mnie, ale od pogody.
Był już
wieczór, jednak u siostry w pokoju zobaczyłem zapalone
światło:
- Co robisz? – zapytałem, uchylając drzwi do jej pokoju.
- Wiesz co, tak jakoś naszło mnie na wspomnienia i oglądam
nasze zdjęcia z poprzednich lat- odparła moja młodsza siostra.
- O, to widzę, że masz podobnie jak ja i też marzysz o białych
świętach! – zasugerowałem, widząc, że trzymała w ręku zdjęcie
zaśnieżonych drzew.
- Oczywiście, że tak, a kto nie marzy!- zawołała.
Usiadłem obok siostry na podłodze i razem
zaczęliśmy przeglądać zdjęcia oraz wspominać nasze wygłupy na
śniegu. W ręce wpadły mi nawet zdjęcia, gdy pan od plastyki
dał nam za zadanie zrobić rzeźby ze śniegu. Super to było i
śmiechu przy tym co niemiara, ile trzeba było się namęczyć,
aby ta rzeźba w jakimś stopniu przypominała swoim kształtem
traktor czy kota. Fajne są takie wspomnienia, szkoda tylko, że
nie mogłem ich urzeczywistnić w tym roku. Leżąc na dywanie i
marząc o białych świętach nawet nie wiem kiedy zapadłem w
słodki sen. W moim śnie wszystko było takie cudowne i
wspaniałe. Bielutki śnieg delikatnie prószył za oknem, a ja
byłem tak podekscytowany, że szybko ubrałem kurtkę, czapkę i
rękawiczki i pobiegłem żeby poczuć te cudowne płatki śniegu na
swojej twarzy. Stanąłem z głową skierowaną ku niebu i
cieszyłem się tą chwilą. Moja siostra również przybiegła na
dwór aby nacieszyć się jego widokiem. Wzięliśmy naszego psa
Kori, sanki, i poszliśmy razem pozjeżdżać z górki i
powygłupiać się na śniegu.
- Oli, to jest dokładnie tak samo jak dwa lata temu, kiedy był
śnieg i mogliśmy się pobawić!- zawołała uradowana siostra.
- Jest jeszcze lepiej!- odparłem.
- Izka, zobacz, tam jest większa górka do zjeżdżania! –
zawołałem i na nią pobiegliśmy.
Kori oczywiście nie byłaby sobą, gdyby nie
zaczęła turlać się po śniegu i pchać nam na sanki, bo
przecież ona też musi zjeżdżać. Na koniec naszych zabaw na
śniegu postanowiliśmy z siostrą ustroić choinkę stojącą na
dworze, aby przypominała nam, że święta Bożego Narodzenia są
już blisko i będą cudowne w tym roku, bo białe.
- Olek, a będę mogła ja założyć gwiazdę na czubku naszej
choinki?- zapytała siostrzyczka.
- Dobrze, nie ma problemu, podsadzę cię trochę, bo jesteś
jeszcze trochę za mała i nie sięgniesz - odparłem.
- Dobrze, dziękuję!- zapiszczała siostra.
- Jednak lampki zaświecę ja – powiedziałem szybko.
- Bo wiesz, jednak to ja jestem starszy - odparłem stanowczo.
Siostra tylko skinęła głową. Kiedy skończyliśmy, złapaliśmy
się za ręce i patrzyliśmy wspólnie na ten cudowny widok, gdzie
wszystko dookoła było białe, a nasza choinka dumnie stała na
białym tle.
Obudziłem się i czar prysł, zamiast
stać na dworze, leżałem na podłodze. Podszedłem zrezygnowany
do okna i jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem, że za
oknem pada śnieg.
- Iza, chodź szybko, zobacz!- krzyknąłem. Izka niechętnie
podeszła do okna i aż otworzyła usta ze zdziwienia.
- Nie wierzę!!!- zawołała.
- Przecież o tym marzyliśmy, Olek!- szybko dodała.
- Tak, Izunia, i jak widzisz marzenia się spełniają, tylko
trzeba tego bardzo mocno chcieć – odrzekłem.
Teraz, kiedy moje marzenie o białych świętach się spełniało,
nie mogłem się doczekać kiedy te święta wreszcie nadejdą i
będziemy mogli wspólnie z rodziną świętować, i cieszyć się tym
pięknym widokiem.