Planeta Szkoła Mrocza
 
  

              

Julia Guza

Cudowna podróż

W dawnych czasach, gdy na świecie panował mrok, żył sobie chłopiec o imieniu Sam. Zajmował się on swoim młodszym rodzeństwem. Miał dwie siostry i brata. Zostali oni osieroceni przez rodziców, których zjadł straszliwy olbrzym, siejący postrach w całej okolicy. Jego rodzina była bardzo biedna. Nie posiadali praktycznie nic prócz siebie, skrawka ziemi i starego domu - pozostałości po rodzicach.

Miejsca, w pobliżu których mieszkali, skrywały niewyjaśnione tajemnice. W pobliskim lesie grasowały psotliwe ogry i trole - tam zapuszczali się tylko ci, którzy chcieli zdobyć coś do jedzenia. Tuż za lasem była ogromna jaskinia, w której mieszkał straszliwy olbrzym. Była również chatka wróżek i ogród, w którym zwierzęta rozmawiają ludzkim głosem.

Pewnego dnia Sam rzekł do swojego rodzeństwa:

-   Nastały trudne czasy. Trzeba będzie zrobić zapasy na srogą zimę, a to co mamy, nie pozwoli nam długo przeżyć.

-   Jakie masz plany? - odrzekł jego młodszy brat.

Sam mu na to odpowiedział:

-   Musisz zająć się naszymi siostrami, a ja już zatroszczę się o to, by niczego nam nie zabrakło.

Sam był mądrym i odpowiedzialnym bratem, dlatego cała trójka mu zaufała i powiedziała, żeby na siebie uważał.

Nazajutrz wczesnym rankiem, chłopiec spakował swój plecak i wyruszył w podróż. Przed wyjściem przestrzegł rodzeństwo, aby nie oddalali się od domu, gdyż tylko tam będą bezpieczni.

Szedł więc w stronę lasu. Gdy już się zbliżał do jego skraju, na przeszkodzie stanęły mu kłopotliwe ogry i trole strzegące bram lasu. Po chwili naprzeciw Samowi wyszedł najpotężniejszy z nich wszystkich - król lasu - wielki ogr, którego wszyscy nazywali Księciem.

Powiedział do chłopaka:

-   Jeśli chcesz wejść do naszego lasu, musisz najpierw rozwiązać naszą zagadkę.

-   Jest to dla mnie bardzo ważne, więc spróbuję - rzekł młodzieniec.

Wielki Książe lasu tak więc zapytał:

-   Są naszymi braćmi w lesie, towarzyszą nam wszędzie i choć do nas nie mówią, są nam potrzebne....

Chłopiec zamilkł i zaczął się zastanawiać... Cóż to może być, myślał sobie. Lecz po głębokim zastanowieniu odrzekł:

-   Czy są to kamienie?

Zdenerwowany ogr, widząc mądrość chłopaka, spuścił głowę. Powiedział, że nie widział tak szlachetnego człowieka, po czym wpuścił go do lasu.

Uradowany Sam rozpoczął wędrówkę po lesie w poszukiwaniu pożywienia. Chłopiec, idąc w głąb lasu, nazbierał jagód i malin. Zauważył również trochę grzybów.

Skupiając się na dobrociach natury, jakie dostarczał mu las, nie zauważył jak doszedł do jaskini, w której mieszkał ogromny olbrzym. Zakradł się cicho, by nikt go nie usłyszał. Nie chciał bowiem zadzierać z potworem, gdyż wiedział, że przypłaci to życiem - tak właśnie zginęli jego rodzice. Spryt i inteligencja Sama sprawiła, że odniósł sukces - ominął poczwarę niezauważony.

Wtem wszedł na piękną polanę, gdzie oczarował go widok zwierząt. Były tam m.in. lisy i sarny, które rozmawiały ze sobą, jak również wszelkie ptactwo. Zwierzęta mniejsze, czy większe, skupione były w jednej, zgodnej gromadzie. Usiadł więc przy nich ze smutną miną, chcąc odpocząć.

Podeszły do niego jeże i tak go zapytały:

-   Czemu się smucisz? Wokół wszyscy są radośni, szczęśliwi - tylko Ty taki ponury.

-   Ach, widzicie.... – odparł Sam – Mam młodsze rodzeństwo, którym muszę się opiekować. Szukam pożywienia. Oni sami siedzą w domu, a ja jeszcze nie mam zbyt wiele.

-   Doszedłeś już tak daleko, a tuż za naszym ogrodem mieszkają dobre wróżki. Może one ci pomogą?

Sam pełen nadziei wstał, podziękował jeżom za pomoc i poszedł dalej.

W końcu dotarł do wyczekiwanego domu dobrych wróżek. Zapukał do drzwi i u progu stanęła rozpromieniona starsza pani, która zapytała go:

-   W czym mogę Ci pomóc, młodzieńcze?

Sam opowiedział jej całą swoją historie. Wróżka nakarmiła chłopca, a wiedząc, że ma przy sobie wcześniej nazbierane owoce leśne, powiedziała:

-   Widzisz synku, robie właśnie syropy na długie, zimowe dni i potrzebowałabym trochę jagód i malin. Sama nie mogę zapuszczać się do lasu, bo jestem już dosyć stara. Czy nie użyczyłbyś mi swoich?

Chłopiec po raz kolejny posmutniał, lecz grzecznie odpowiedział:

-   Ty mnie wdzięcznie przyjęłaś. Myślałem, że idąc tak daleko, zdobędę coś więcej, ale cóż. W drodze powrotnej nazbieram sobie ponownie jagód i malin.

Oddał więc chłopiec dobrej wróżce wszystko co miał, dodając:

-   Proszę bardzo. Jestem Ci wdzięczny za gościnę, ale muszę już wracać do swojego rodzeństwa. Na pewno martwią się o mnie.

Wróżka podziękowała i dała mu tylko trochę jedzenia na drogę. Sam wracał do domu, cały pogrążony w żalu i przygnębieniu... Taki już mój los - myślał.

Gdy był już przed domem stanął i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Ku jego zdumieniu zamiast zwykłej szarej chatki ukazał się piękny dom z ogromnym podwórkiem, stadami zwierząt i pięknym sadem. Chyba śnię - pomyślał.

Z domowego okienka ujrzała go jedna z sióstr, która zawołała całą resztę. Wybiegli w stronę brata.

-   Słuchaj, słuchaj – krzyczeli – Stało się coś niebywałego. Do drzwi zapukała jakaś starsza pani i powiedziała nam o Tobie - o tym, jak wspaniałym jesteś człowiekiem i że chce Cię za to nagrodzić. Kazała zamknąć nam oczy, a kiedy je otworzyliśmy, wszystko to, na co patrzysz, już było. Kazała nam dbać o siebie, po czym odeszła, znikając w oddali.

Sam domyślał się, że była to wróżka, którą spotkał na swojej drodze. Ucieszył się z tego podarunku. Od tej chwili cała rodzina żyła długo i szczęśliwie.

Morał więc z tego taki: dobro, które okazujesz innym, zawsze do Ciebie wraca.