Zuzanna
Błaszczyńska
„Nietypowe święta”
Pewnego
grudniowego dnia dziewczynka o imieniu Antosia spędziła święta
nietypowo…
Antosia ma 12 lat. Uczęszcza do szóstej klasy. Ma siostrę i
dwóch braci. Jest średniego wzrostu. Chodzi na wiele zajęć.
Siostra Tosi to Alicja, ma 13 lat. Jest w siódmej klasie.
Pierwszy brat Antoniny ma na imię Kuba. Chodzi do przedszkola.
Drugi brat, to Aleksander. Uczęszcza do ósmej klasy.
Tosia wpadła na pomysł, żeby urządzić Wigilię
z przyjaciółkami. Anią, Olgą, Mają, Polą, swoją siostrą, Julitą,
Jagodą, Zuzią i Leną. Wigilię ustaliły na 19 grudnia 2024 roku,
od godziny 16 do 20.
Był 10 grudnia, dziewczyny tak się nie mogły
doczekać, aż zaczęły planować uroczystość. Zastanawiały się, co
ubrać, jak przygotują przyjęcie, czy może zaproszą kogoś więcej.
- Może ubiorę nową sukienkę? – spytała podekscytowana Lena.
- Nie, ubierz tę fioletową - zaproponowała Julita.
- Skończcie tę sprzeczkę – powiedziała rozzłoszczona Olga.
- Tak, to będzie dobry plan – potwierdziła Pola.
- No to o czym rozmawiamy? - zapytała Ania.
- Może o jedzeniu? - odpowiedziała głodna Maja.
- Ania, weź paszteciki! - rozkazały naraz Ala i Jagoda.
- Taak! - krzyknęła reszta dziewczyn.
- Ja wezmę wasze ulubione ciasteczka - zaoponowała spóźniona
Zuzia.
- A tak ogólnie, coś mnie ominęło? - dodała zdyszana.
- Nie – odpowiedziała Ania.
- Wezmę mandarynki!
- A ja popcorn!
- Ja napoje!
- A ja, a ja, a ja, a ja, ile wy tak będziecie
wrzeszczeć!? - nagle któraś spytała ze złością.
Następnego ranka Tosia otworzyła okienko z
kalendarza adwentowego. Poszła do szkoły. Pierwsze miała
wychowanie fizyczne. Grały w koszykówkę. Drużyna Antosi wygrała.
Na przerwie dziewczyny miały jeszcze więcej pomysłów.
- Wiecie co? Przyniosłam do szkoły dzienniczek do spisywania, co
kto przynosi - powiedziała podekscytowana Antonina.
- Super! - odpowiedziała Ania.
- Czyli tak: Ania paszteciki, Zuzia ciasteczka, Lena mandarynki,
Julita napoje, Olga popcorn, Jagoda ciasto, Maja i Pola gry
planszowe, a ja i Ala zajmiemy się dekoracją - Tosia i Ala
wpisywały wszystko.
- O! Agata! Może ją też zaprosimy? - zaproponowała Julita.
- Oczywiście! - potwierdziła Olga, Tosia i Ala.
- Aga, może przyniesiesz sztućce? - spytała Ania.
- Okej - powiedziała Agata.
- Dobrze, już zapisuję - zgodziła się Tosia.
Następny był polski. Na początku powtarzali
przypadki. Pani najpierw pytała całą klasę. Uczniowie wymieniali
nazwy przypadków i pytania. Potem nauczycielka po kolei pytała
niektóre osoby z klasy.
- Alek - mianownik?- spytała pani.
- Kto? Co? - odpowiedział Alek.
- Julka! Dopełniacz?
- Kogo? Czego?
Niektóre dziewczyny rozmawiały na lekcji,
wymyślając dalsze szczegóły uczty wigilijnej. Nagle pani
powiedziała :
- Anna!
- Emmmm. Kto? Co? - odpowiedziała z niepewnością dziewczynka.
- Ania! Źle, znowu nie uważasz! Minus!
- A może ja odmienię dowolny wyraz przez przypadki, a pani mi
nie wpisze minusa?- zapytała Ania.
- Dobrze, ale następnym razem uważaj. Odmień wyraz
,,eksperyment’’.
Udało się!!!! Cała klasa zaczęła bić brawa.
- Brawo Ania!! - krzyknął Alek.
14 grudnia Tosia nie mogła już wytrzymać. Chciała
ten czas przyspieszyć. Przeglądając Internet, znalazła
zachęcający i zarazem dziwnie podejrzany artykuł. A w nim było
napisane:
"Zapraszamy do korzystania z naszych usług przyspieszenia lub
zmiany czasu! Pod adresem 31 Maja, Mrocza. Czynne pon. – pt., od
godziny 6:00 do 20:00."
Antosia w to uwierzyła. Już następnego ranka o
szóstej dziewczynka wybrała się do ustalonego dzień wcześniej
miejsca. Było to w dziwnym, takim jakby opuszczonym sklepie.
- Haloo, jest tu ktoś? - spytała przerażona.
- Tak. Rozumiem, że to rezerwacja na szóstą – odpowiedział pan z
długą brodą.
- Jestem Antonina, ale wolę Antosia albo Tosia.
- Oto ta maszyna – powiedział, nie wyrażając żadnych emocji. -
Usiądź i się odpręż. Policz do 10.
- Dobrze. 1, 2, 3…10 - liczyła dziewczynka.
Przypadkowo Tosia otworzyła oczy i zauważyła
gęsty. mleczny dym. Widziała też iskry. Znalazła się w tym
samym miejscu, ale wyglądało na stare. Wyszła ze sklepu.
Zobaczyła zupełnie inną ulicę. Widziała także kilka osób
ubranych inaczej.
- Przepraszam, jaki jest dzień tygodnia? - zapytała.
- Wtorek - odpowiedział mężczyzna.
- A tak dokładnie data? - dopytywała.
-16 grudnia 1988 roku - powiedział.
- Co? - pod nosem mówiła dziewczynka.
- Słucham? - spytał.
- Nic już - powiedziała.
- 1988, to naprawdę zadziałało.
Tosia w kółko mówiła do siebie. Oczywiście 19
grudnia jest Wigilia dziewczyn. Antosia przeszła całą ulicę. Gdy
wracała, pod sklepem znalazła wskazówkę. Jak się mówi -
,,najciemniej pod latarnią’’. Była ona zapisana w alfabecie
greckim. Dziewczynka chciała sięgnąć po telefon w kieszeni. Ale
kieszeń była pusta. Telefon został w innym wymiarze. Poza tym i
tak nikt tam nie miał takich urządzeń.
Znalazła jakąś kartkę z polskim alfabetem przetłumaczonym na
grecki.
Ułożyły jej się jakieś dziwne znaczki.
Niespodziewanie Antoninie przypomniał się szyfr, który
rozwiązywała z klasą na historii. Odszyfrowała kod i otrzymała
napis: ,,Myśl odwrotnie.’’
Antosia na początku nie umiała myśleć tokiem
rozumowania autora zagadki. Nagle dziewczynce przyszło do głowy,
żeby zrobić wszystkie kroki od końca. Znalazła pieniądze na
ziemi. Podniosła je i kupiła za nie gaśnicę, którą wykorzysta do
zrobienia dymu. Potem poszła po zapałki. Na zapleczu za sklepem
znalazła stary fotel, którego nie chciała już ruszać z miejsca,
ponieważ wcześniejszego miejsca do podróży nie było. Najpierw
otworzyła gaśnicę i szybko odpaliła zapałkę. Usiadła na fotel.
Zamknęła oczy. Liczyła od 10 do 1. W jednej chwili
otworzyła oczy. Znalazła się w tym samym opuszczonym sklepie.
-O! Pan jest! Lekko stęskniłam się za panem! - krzyknęła Tosia.
-Okej. Czemu wróciłaś? - zapytał pan.
-To przecież pan mnie cofnął w czasie! - powiedziała.
- Cofnął w czasie?! Naprawdę? - przeraził się mężczyzna.
-Tak, a tak w ogóle, jaki jest dziś dzień i która godzina? -
spytała Antosia.
-19 grudnia 2024 roku i godzina to… 15:20 - powiedział.
- Proszę? Ja się spieszę. Do widzenia.
Przez przemieszczanie się w czasie mija kilka dni. Tosia szybko
pobiegła do domu. Tam zobaczyła Alę. Siostra dziewczynki bardzo
się martwiła. Potem, opowiadając o swojej przygodzie,
dziewczynki robiły dekoracje na Wigilię.
Na końcu było tylko lepiej. Antosia już sama nie wiedziała, czy
to sen czy prawda.
Z tego opowiadania można wyciągnąć takie
wnioski, żeby nie ufać nieznajomym i nie wierzyć w dziwne
ogłoszenia. Bo to wszystko mogłoby się źle skończyć.