Kilka lat temu, dwudziestego
czwartego grudnia, jadłam kolację wigilijną. Wszyscy rozmawiali,
śmiali się, a ja jak co roku wpatrywałam się w jeden punkt i nie
odzywałam się choćby jednym słowem. Nudziło mi się. Jednak po chwili
stało się coś, co zwróciło moją uwagę - usłyszałam pukanie do drzwi.
Od razu krzyknęłam : „Ja otworzę!”
Gdy to zrobiłam, oczom moim ukazał się starszy pan z
zakrwawioną ręką. Uśmiechnął się do mnie serdecznie. Odwzajemniłam
to i spytałam, co go do nas sprowadza. Po chwili odpowiedział :
- Dobry wieczór, przepraszam, że narzucam się w tak wyjątkowy
wieczór, ale mam pewną prośbę.
Od razu odpowiedziałam
- Wcale się pan nie narzuca ! A jeżeli mogłabym wiedzieć, to o co
chciałby Pan nas prosić?
- Wiesz dziewczynko, nie jadłem od kilku dni, czy mógłbym prosić o
kawałek chleba i coś ciepłego do picia?
- Oczywiście! Właśnie, tylko od czego ma Pan tę ranę na ręce ?
-Ach, drobiazg, zahaczyłem o ostrą gałąź.
- Tak czy siak, muszę to Panu opatrzyć. Zapraszam do środka.
-Ojej, byłbym zapomniał, mam na imię Józef. A ty?
- Mam na imię Laila.
Gdy weszliśmy do środka, pan Józef grzecznie się przedstawił.
Zamiast kawałka chleba otrzymał od nas ciepły barszcz i sok
jabłkowy. Chwilę później ja wraz z moją mamą opatrzyłyśmy jego
zranioną dłoń, po czym on wyznał, że od 3 lat jest bezdomny. Bardzo
się tym wzruszyłam. Nawet nie musiałam prosić mamę, aby pan Józef u
nas przenocował. Jednak to długo się ciągnęło. Gdy minął miesiąc od
zawitania u nas pana Józefa (czyli 24 stycznia), chciałam iść go
obudzić. Stało się coś, czego nie mogłabym się spodziewać. Pana
Józefa nie było. Gdy podeszłam do jego łóżka, ujrzałam kartkę, na
której bardzo starannym pismem było napisane :
"Droga Lailo!
Minął już miesiąc od moich odwiedzin u was. Już od dawna
sądziłem, ze ciągnie się to za długo. Jednak czekałam na ten dzień,
aby pożegnać się z wami jakoś uroczyście. I oto on nastąpił.
Dokąd pójdę? Nie wiem. Gdzie będę nocował? Tego też nie wiem. Czy
umrę z głodu? Odpowiedź ta sama. Ale wiem jedno. Jesteście
porządnymi ludźmi. Szczególnie ty, Lailo. Byłem już w wielu domach,
ale wszyscy mnie wyganiali, a ty z ciepłym sercem mnie przygarnęłaś.
Będę Tobie za to wdzięczny do końca życia. Więc nie pozostaje mi nic
innego, jak napisać DZIĘKUĘ. Dziękuję tobie z całego serca i nigdy o
tobie nie zapomnę, Mam nadzieję, że ty o mnie też. Więc... Do
widzenia, żegnajcie...
Wasz Józek"
Do dzisiaj wspominam wizytę tego niezwykłego gościa. Warto dzielić
się dobrem z innymi ludźmi.