Martyna
Najdowska
Magiczne święta Alicji
Nadeszły święta. Na dworze było
biało. Dzieci lepiły bałwany i uprawiały sporty zimowe. W domu
Alicji było bardzo magicznie. Rodzice pojechali po
choinkę. Kiedy przyjechali, powiedzieli Alicji
i jej siostrze Julii:
- Dzieci, ustroicie choinkę, a my pojedziemy na świąteczne
zakupy, ponieważ za 2 godziny przyjedzie dziadek z
babcią.
- Oczywiście, że ustroimy, będzie piękna jak zawsze.
Dziewczynki zabrały się do strojenia choinki. Ta choinka była
przecudna. Miała taki śliczny, ciemnozielony
kolor. Nie można było się na nią napatrzeć i tak
ślicznie pachniała. Julia przyniosła łańcuchy, bombki,
różnokolorowe lampki oraz gwiazdę betlejemską, którą
zawieszą na choince rodzice.
- Alu, a jeśli przyjedzie babcia Ula i dziadek Paweł?
Przecież mama i tata nie pozwolili nam otwierać drzwi. To co my
wtedy zrobimy?
- Spokojnie, Julko, przecież zapytamy się: kto tam?
Dziś jest Boże Narodzenie, jest magiczna atmosfera JEST
SUPER!
- No dobrze, bo już się bałam, że kogoś obcego wpuścimy jako
naszego członka rodziny.
- Dobrze, teraz ubieramy choinkę, bo jak przyjdą babcia i
dziadek, to będziemy stroić z nimi dom.
Dziewczynki przystroiły choinkę w mgnieniu oka. Była piękna,
cudowna, wytworna, aż braknie słów podziwu. Nagle ktoś zadzwonił
do drzwi.
- Kto tam? -zapytała Ala.
- To my, dziadkowie, możecie nas wpuścić?
- Dziewczynki po upewnieniu się, że to dziadkowie, otworzyły
drzwi.
- Za 15 minut mają być wasi rodzice, w takim razie ustroimy dom.
- Dziadku, będziemy stroić dom na zewnątrz czy tylko w
środku?- zapytały dziewczynki.
-I w środku i na zewnątrz. - odpowiedział dziadek.
Wszyscy ochoczo wzięli się za strojenie domu. Dom był ustrojony
w pół godziny. Kiedy rodzice wrócili do domu, zaniemówili z
zachwytu.
- Ale super!
Później razem z mamusią i babcią robiłyśmy pierniczki i inne
smakołyki.
Nadeszła godzina 18. Było ciemno i magicznie, na dworze
nie było już dzieci i gwaru innych ludzi. Nastała cisza, każdy
zasiadał do wieczerzy. W domu Alicji była miła,
świąteczna atmosfera. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
-Ja otworzę. - powiedział tata.
Dziewczynki oraz cała rodzina zastanawiali się, kogo tata
wpuścił do domu. Tylko mama była jakoś mało zaskoczona.
- Czy mógłby mi pan pomóc?- ten dialog było słychać u boku
drzwi.
- Yyy, tak, tak, proszę, zapraszam do salonu. - odpowiedział
tata.
-Ojejku, kto to jest? - zapytała babcia, kiedy zobaczyła
starszego pana.
Ten pan miał siwą brodę, czerwone ubranie, był strasznie
brudny, więc tata zaprowadził go do łazienki, aby się
umył.
-Adam, znasz tego pana?- zapytała mama.
-Nie, nie znam, ale dobrze, że zostawiliśmy wolne miejsce przy
stole. Poczęstujemy naszego gościa smakołykami, które mamy. Jest
zziębnięty, głodny i pewnie zmęczony. Więc pójdę i pościelę w
pokoju gościnnym.
Po kolacji nasz gość nagle zniknął, a my zobaczyliśmy pełno
prezentów pod choinką. Byliśmy bardzo zaskoczeni. Dopiero
później domyśliliśmy się, że ten pan to był prawdziwy
ŚWIĘTY MIKOŁAJ.W pierwszej chwili nikt nie uwierzył, ale
zobaczyli Rudolfa i wszystko było jasne. Ta cudowna, świąteczna
przecudna atmosfera gościła z nami do końca świąt.