Agata
Pokojska
„Niespodziewany gość”
Chłopiec miał na imię Franciszek
i nie lubił Świąt Bożego narodzenia, ponieważ jego matka zmarła
w Wigilię. Od tego czasu w Święta Franciszek i tata nie wychodzą
z domu, nie bawią się w śniegu, nie lepią bałwana i nie piją
gorącej czekolady na jarmarkach, nie chodzą na roraty i nie
kleją pierogów.
Bardzo cieszyli się, że mają siebie, lecz nadal w głębi serca
bardzo tęsknili za matką.
Pewnego dnia, trzy dni przed Wigilią, ojciec Franka powiedział:
- Nie możemy już się tak użalać.
- Jak, to nie tęsknisz już za mamą? – zapytał Franek.
- Oczywiście, że tęsknię, lecz dawno nie widziałem cię
uśmiechniętego i radosnego. Nie możemy cały czas być tak bardzo
nieszczęśliwi, mama powiedziała mi przed śmiercią:
- Bądźcie szczęśliwi, jeśli wy będziecie się cieszyć każdym
dniem, to i ja będę się cieszyć z wami, tylko tam, u góry.
Dlatego w tę Wigilię będziemy lepić pierogi i zrobimy barszcz,
ulepimy bałwana i pójdziemy na łyżwy.
W dzień Wigilii ustroili dom i choinkę, zastawili stół
dwunastoma potrawami. Lecz zanim zasiedli do stołu, szykowali
jeszcze jedno miejsce. Miejsce dla matki, ponieważ, ponieważ
wierzyli, że matka do nich przyjdzie. Zaczęli jeść, śpiewali
kolędy. Lecz pod choinką nie było żadnego prezentu, ani jednego.
Lecz oni nie potrzebowali prezentów do szczęścia. Dostali
najlepszy prezent na świecie, dostali czas z matką w
Wigilię…