Trochę zniszczony, poplamiony, z zagiętymi rogami
kartek, a mimo to taki magiczny, piękny, gruby, ze wspaniałą
zawartością. Album świąteczny. Babcia zaczęła tworzyć go wiele
lat temu, kiedy założyła rodzinę. Niedawno przekazała go mi, żebym
mogła wklejać swoje zdjęcia z przygotowań do Bożego Narodzenia,
Wigilii, świąt. Ma wiele wnucząt, ale uznała, że ja najbardziej
docenię ten prezent i powiem nieskromnie, iż miała rację. Uwielbiam
przewracać strony albumu oraz oglądać starsze i nowsze zdjęcia.
Wtedy wspomnienia ożywają. Przypominam sobie radosne zamieszanie,
które panuje w domu. Babcia lepi pierogi, mama krząta się w kuchni,
tata wiesza dekoracje, dziadek kontroluje pracę, nakrywamy do stołu,
ubieramy choinkę. W domu czuć zapach pomarańczy, pierników i
cynamonu. W Boże Narodzenie staramy się nie kłócić, nie sprzeczać,
wtedy jest tak miło i rodzinnie.
Lubię wspominać, ale nie wiem,
jakie będą Święta w tym roku. Od czterech miesięcy mieszkam z mamą w
Hiszpanii. Ona jest sprzedawcą nieruchomości i owszem, zarabia dużo,
mam, co chcę, ale nie jestem z tatą i dziadkami. Brakuje mi ich, tak
bez okazji, a co dopiero będzie w Święta. Ojciec jest lekarzem i
mówi, że nie może przyjechać w grudniu, bo specjaliści są potrzebni
dwadzieścia cztery godziny na dobę, nawet w Święta. Nie mam mu tego
za złe, w końcu ratuje ludzkie życia, ale postanowiłam porozmawiać z
mamą o tym, jak ona wyobraża sobie tegoroczne Boże Narodzenie. Jest
jeszcze jeden problem, który mnie bardzo martwi, rodzice ostatnio
prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiają. Jeśli już, to tata dzwoni do
mnie, a kiedy ewentualnie próbują prowadzić konwersację, kończy się
ona kłótnią i złym nastrojem matki do końca dnia.
Gdy mama wróciła do domu,
stanęłam w korytarzu:
- Mamo, musimy porozmawiać. – oznajmiłam poważnym tonem.
- Nie teraz. – odpowiedziała.
- Ale proszę! To ważne.
- Nie mam czasu! Nie widzisz!- krzyknęła. Tak zakończyła się nasza
rozmowa. Wróciłam do swojego pokoju. Zapomniałam zabrać album z
kuchennego stołu, ale nie chciałam już dzisiaj widzieć mamy, po co
nam kolejne sprzeczki. Nie poszłam od razu spać, tylko myślałam, jak
zacząć dyskusję na temat Świąt. Żaden pomysł nie przychodził mi do
głowy. W końcu moje powieki zamknęły się mimowolnie i zasnęłam.
Obudziły mnie promienie słońca,
wpadające przez okno. Zapomniałam o sytuacji, która miała miejsce
wieczorem i zaspana poszłam w kierunku łazienki. Idąc przez kuchnię,
spojrzałam w stronę stołu. Przy nim siedziała mama. Niby nie było
nic nadzwyczajnego w tej sytuacji, ale zobaczyłam, że przegląda nasz
album świąteczny. Wtedy przypomniałam sobie o planowanej rozmowie.
Usiadłam naprzeciwko mojej rodzicielki. Ona cały czas z
zainteresowaniem przyglądała się fotografiom. W pewnym momencie
wyjęła jedną z nich, na której cała rodzina, włącznie z babcią,
siedziała przy wigilijnym stole i powiedziała do mnie: „Mama umie
zebrać wszystkich razem, to dzięki niej każde Święta tak dobrze
wspominam”. Po tych słowach odeszła od stołu, ponieważ zadzwonił
telefon.
Cały dzień siedziałam w domu sama i
się nudziłam. Z tyłu głowy wciąż miałam wypowiedź mamy. Czułam, że
nie tkwi ona tam bez potrzeby, ale nie mogłam dojść do tego, jakie
może mieć dla mnie znaczenie. Wreszcie… Doznałam olśnienia! Babcia!
Ona zaczęła prowadzić album. Ona łączy rodzinę. Ona uwielbia Boże
Narodzenie. Ona ma dar przekonywania! Teraz wiedziałam, że muszę do
niej zadzwonić. Na pewno coś wymyśli, nie zawiedzie mnie. Wytłumaczy
mamie, że Boże Narodzenie spędza się z rodziną. Chwyciłam za telefon
i wybrałam jej numer. Przywitała mnie, jak zawsze, ciepłym i miłym
głosem. Trochę opowiedziałam jej, co się u nas dzieje. Posłuchałam,
jak w domu. W końcu poruszyłam temat Bożego Narodzenia.
- Nie wiem, co będzie ze Świętami. Mama ciągle pracuje, rodzice się
kłócą…- zaczęłam opowiadać. – Może ty babciu coś poradzisz. –
zakończyłam.
- To zależy od mamy i taty. – odpowiedziała ze zmartwieniem
dosłyszalnym w głosie.
- Ale przecież ty tego tak nie zostawisz. – prosiłam babcię.
- Nie jestem czarodziejką, kochanie, to nie takie proste. Może oni
nie chcą spędzać ze sobą Bożego Narodzenia.
- Ale ja chcę.
- Ja też, jednak nie od nas to zależy. – jeszcze chwilę
rozmawiałyśmy. Niestety, z konwersacji nic nie wynikło. Obawiam się,
że nawet ona nic tu nie poradzi. Babcia nie lubi wtrącać się w
nieswoje sprawy, chyba że sytuacja rzeczywiście tego wymaga, a moim
zdaniem wymaga.
Minął tydzień od wykonania telefonu. Wigilia zbliżała się wielkimi
krokami. Ostatnio udało mi się zapytać mamę o tegoroczne Boże
Narodzenie, a ona stwierdziła, że pracuje i nie ma czasu na takie
bzdury. Nazwała Święta bzdurą. Straciłam już nadzieję na dobre
rozwiązanie tej sytuacji. Można nawet powiedzieć, że się z nią
pogodziłam, prawie pogodziłam. Nie wspominałam już nic na ten temat,
ale było mi szkoda, że tata i dziadkowie będą sami, a właściwie, że
ja z mamą będziemy same, tutaj w Hiszpanii. Ten kraj jest piękny.
Lubię spacerować, zwiedzać, poznawać nowych ludzi, nowe smaki, nowe
miejsca, ale nie ma jak w domu i po prostu już trochę tęsknię.
Siedziałam na kanapie, oglądając telewizję. Usłyszałam dzwonek do
drzwi. Pomyślałam: „Taaaa… Znowu mama zapomniała kluczy, kiedy ona
się zorganizuje.” Otworzyłam, a w nich… Babcia. Bardzo się
ucieszyłam, gdy ujrzałam tę uśmiechniętą i radosną postać.
Uściskałyśmy się, a ona zdradziła mi powód swojej wizyty. Poczułam
ulgę. W końcu ktoś doprowadzi to wszystko do porządku. Pomogłam
ugotować babci obiad i upiec ciasto – jej specjalność, czyli
szarlotkę, a potem czekałyśmy na moją mamę, a jej córkę.
Nie minęła godzina i matka pojawiła się w domu. Bardzo ucieszyła
się, widząc naszego gościa, ale na pewno nie zapomniała zupełnie o
pracy. Podczas obiadu było bardzo wesoło, jednak zdenerwowany głos
mojej rodzicielki, rozmawiającej przez telefon ze swoim klientem,
doskonale zepsuł przyjemną atmosferę. W tym momencie, babcia, każąc
mi posprzątać ze stołu, delikatnie zasugerowała, że mam udać się do
swojego pokoju, co zresztą z chęcią uczyniłam, ponieważ
podejrzewałam, że ma zamiar rozmawiać z mamą. Wzięła jeszcze ode
mnie album świąteczny, ale nie powiedziała, do czego jest jej
potrzebny.
Długo nic się nie działo. Nie wiedziałam, czy my polecimy do domu,
czy może babcia zostanie, a z kuchni dochodziły tylko ciche szepty,
z których nie byłam w stanie nic zrozumieć. Miałam nadzieję, że
jeżeli wrócimy do domu, to stosunek rodziców do siebie się zmieni.
Niestety, wątpię, że mama jest gotowa do pozostawienia swojej pracy,
choćby na trzy dni. W ciągu tych dwóch godzin wiele myśli pojawiało
się w mojej głowie. Rozważałam różne rozwiązania. W końcu babcia
otworzyła drzwi od mojego pokoju i mnie zawołała. Przy stole
siedziała matka. Miała zaczerwienione oczy. Spojrzałam niepewnie na
babcię. Nie wiedziałam, jaki jest powód takiego wyglądu. O czym one
mogły rozmawiać. Po chwili ciszy mama dotknęła ręką mojego ramienia.
„Przepraszam”- to jedyne, co powiedziała, ale mi to wystarczyło.
Okazało się, że babcia zostaje u nas kilka dnia, a potem razem
wracamy do Polski, na Święta. Mama wzięła urlop w pracy, chociaż
zaryzykowała zwolnieniem. Czas oczekiwania na wizytę w domu wydawał
mi się bardzo długi.
Kiedy byłyśmy już w Polsce, zobaczyłam dom, a przed nim żywopłot,
udekorowany świątecznymi lampkami. To mi wystarczyło, żeby poczuć
magiczną atmosferę. Wieczorem pojawili się u nas rodzice mamy
i taty. Było jak dawniej. Dzielenie się opłatkiem, pyszne jedzenie
przygotowane przez obie babcie, piękne prezenty i kolędy, które cały
czas było słychać gdzieś w tle, a później pasterka. Oczywiście
wykonałam kilka zdjęć, żeby wkleić je do albumu. Udało mi się też
zaobserwować, że rodzice inaczej się na siebie patrzą, jakby coś się
zmieniło, jakby było lepiej. Prawie w ogóle się nie kłócili, ale
drobne nieporozumienia i odmienne zdania nadal się zdarzały. Chociaż
to chyba zupełnie normalne. Kiedy są razem i nie dzieli ich ogromna
odległość, byle błahostki nie stanowią dla nich problemu. Mama
zmieniła swoje zachowanie i zaczęła zauważać, że inni ludzie jej
potrzebują. Myślę, że to zasługa niezastąpionej babci, która z
pomocą świątecznego albumu, przypomniała jej, kim jest i jakie
wartości powinny towarzyszyć jej w życiu.
Niestety,
musiałyśmy wrócić jeszcze na pewien czas do Hiszpanii, ponieważ mama
musiała załatwić tam dużo spraw związanych z pracą i wynajętym
mieszkaniem. Tata obiecał, że odwiedzi nas podczas swojego urlopu,
więc już od pierwszego dnia naszego pobytu za granicą oczekiwałyśmy
jego wizyty.