Był dzień wigilijny. W Rabce
panowało zamieszanie, jak co roku o tej porze. Każdy był zajęty
swoimi sprawami.
Wydawałoby się, że będą to zwyczajne święta, lecz historia, którą
Wam opowiem, dla niektórych będzie nieprawdopodobna i wręcz
niemożliwa.
Wszystko zaczęło się w
małym domku pewnej skromnej rodziny. Mieszkali na skraju lasu.
Posiadali niewielkie gospodarstwo. Mimo swojego ubóstwa byli bardzo
szanowani i lubiani.
Mały Tomek miał wtedy siedem lat, a wydarzenie,
które miało miejsce tej nocy, zmieniło jego całe dotychczasowe
spojrzenie na świat.
- Tomek! Wracaj do domu, wujek Marek przyniósł już choinkę! -
zawołała mama donośnym głosem.
Należy wspomnieć, że mama Tomka była kobietą o gołębim sercu. Miała
długie, kręcone, blond włosy i duże brązowe oczy. Jej uśmiech
rozweselał nawet najsmutniejszą osobę.
- Mamo, zaraz! Tylko dokleję bałwanowi nos - krzyknął
Tomek. Chłopiec pobiegł do domu. W pokoju, przy oknie, stała
ogromna, pachnąca lasem choinka, którą cała rodzina zamierzała
pięknie udekorować.
Hej smyku - odezwał się wujek Marek. - Co robiłeś tak długo na
dworze? Strasznie zimno dzisiaj. Wujek Marek to brat mamy. Zanim
chłopiec zdołał cokolwiek odpowiedzieć, przez otwarte drzwi wbiegł
do środka pies Stefan i ukradł ozdobny łańcuch. Zaczął okręcać się
wkoło, aż wreszcie zaplątał się i przewrócił. Dziadek wybuchnął
głośnym śmiechem. Tomek zawieszał bombki na choince, a w myślach
wyobrażał sobie swój prezent. Mama krzątała się w kuchni. Lepiła
pierogi, gotowała barszcz, a pod nosem nuciła kolędę.
W tak miłej atmosferze minął dzień. Nadeszła pora kolacji. Wszyscy
zasiedli do wigilijnego stołu w odświętnych ubraniach.
Pierwszy zaczął składać życzenia dziadek, jako najstarszy z rodziny,
następnie pozostali.
- Wesołych świąt Mamo, wesołych świąt Wujku, Dziadku, dla
Ciebie również wesołych świąt i wesołych świąt ...
Tato. - Powiedział Tomek.
W tym momencie zapanowała niezręczna cisza.
- Ile to już czasu minęło, odkąd go z nami nie ma? - Spytał smutnym
głosem dziadek.
- Minął dokładnie rok- powiedziała ze łzami w oczach mama.
Tata Tomka miał wypadek drogowy, kiedy wracał do domu z prezentami
na Wigilię.
Od tamtej chwili rodziną zaopiekował się wujek Marek.
- Kasiu, wspaniale gotujesz. - rzekł wujek Marek.- Wszystko jest
przepyszne. A może zaśpiewamy kolędę?- Próbował zmienić temat. Lecz
jego starania były daremne. Wszyscy siedzieli smutni, bo
przypominały im się tragiczne chwile z ubiegłego roku.
Po kolacji rodzina wymieniła się drobnymi prezentami.
Dziadek podszedł do Tomka i powiedział:
- Wiem, że to nie jest zbyt dużo, ale należało to do Twojego
Ojca. - Wręczył wnukowi małe pudełko.
Marek otworzył podarunek. W środku był pozłacany zegarek.
Robiło się już późno, więc wszyscy poszli spać.
Nagle o północy obudziły Tomka dziwne
odgłosy.
Ze skrzynki, która leżała obok łóżka, wydobywało się światło.
Tomek z ciekawości podszedł bliżej. Zachował wszystkie środki
ostrożności. W tym momencie z wnętrza schowka wyłoniła się dziwna,
duża postać przypominająca ducha.
- Wesołych świąt, Tomku! - powiedziała dziwna istota.
- Kim ty jesteś? - Z przerażeniem spytał Tomek.
- Jestem Duchem Świąt Bożego Narodzenia. - Odparł stwór.
- Czego chcesz ode mnie ?
- Posłuchaj mnie uważnie, dziecko. Wiem, co się stało rok temu.
Dlatego chciałbym Ci to wynagrodzić. Tej nocy możesz zażyczyć sobie,
czego zapragniesz. Może chcesz stos słodyczy, albo górę różnych
prezentów? Mów śmiało, gdyż czas tej nocy ucieka!- Odparł, śmiejąc
się pozytywnie, duch.
- Czy dobrze rozumiem? Spełnisz moje największe marzenia?-
Powiedział z ciekawości chłopiec.
- Tak, wszystko, czego sobie zażyczysz!
- Dlaczego wybrałeś mnie, a nie mamę, czy wujka Marka?
- Dorośli nie wierzą w nas, duchy, a nawet jeżeliby nas zobaczyli,
to i tak znajdą dziwne wyjaśnienie typu: „muszę przestać pić to
świństwo” lub „to pewnie ze zmęczenia”.
-W was, duchy? Czyli jest was więcej?
- Nie mamy czasu na tego typu rozmowy! Czego sobie życzysz, mój
drogi chłopcze?- Odparł z pośpiechem Duch Świąt Bożego Narodzenia.
- Chciałbym wrócić do momentu przed wypadkiem mojego taty. Muszę
naprawić to wydarzenie!
- Jesteś tego pewien? Zmiana niektórych ważnych wydarzeń w
przeszłości może mieć fatalne skutki w przyszłości.- Powiedział z
niepokojem duch.
- Jestem tego pewien, niczego bardziej nie pragnę od tego, aby mój
tata żył.- powiedział ze smutkiem chłopiec.
- Więc spójrz na swój zegarek, od teraz może on cofać czas.
Jedna godzina to jeden miesiąc, jedna minuta to jeden dzień, a jedna
sekunda to jedna godzina.- Po tych słowach chłopiec zaczął nakręcać
zegarek. Po ustawieniu godziny urządzenie zaczęło wydawać dziwne
odgłosy. Nagle całe pomieszczenie wypełniło światło.
- Gdzie my jesteśmy?- Spytał zdezorientowany Tomek.
- Witaj na głównej ulicy Rabki!- Odparł duch, nawet mówiąc te słowa,
nie przestawał się śmiać donośnie.- Widzisz tego kierowcę? To on
spowodował ten wypadek. Jeżeli go przekonasz, aby nie wyjechał w tym
momencie, uratujesz swojego ojca.
Po tych słowach Tomek ruszył do przyjaznego mężczyzny.
-Przepraszam, moja mama jest ciężko chora. Trzeba ją podwieźć do
szpitala. Pomoże nam pan?
- O mój Boże! Oczywiście, mały kolego! Gdzie jest twoja Mama?-
Odparł z zaniepokojeniem starszy pan.
- W sklepie naprzeciwko tego samochodu.
Mężczyzna po tych słowach pobiegł do wskazanego przez chłopca
miejsca. Nagle zegarek wydał dziwne odgłosy i Tomek znalazł się
znowu w swoim pokoju.
- Co się stało?
- Zmieniłeś przeszłość.- Po tych słowach duch zaczął znikać.
- Co się dzieje Duchu?- Zawołał zmartwiony Tomek.
- W tej linii czasowej, dla tej rodziny, nie ma Świąt Bożego
Narodzenia, więc znikam. Żegnaj mój drogi chłopcze.- Po tych słowach
Duch Świąt Bożego Narodzenia wydał z siebie ostatni śmiech i
zniknął.
Tomek szybko pobiegł do salonu.
-Mamo, wszystko w porządku? Dlaczego pijesz?
- Do pokoju! Mam was wszystkich na dzisiaj dosyć!
- Gdzie jest tata?
- Nie pamiętasz? Zostawił nas!
- Co ja zrobiłem?- Pomyślał Tomek.- Uratowałem tatę, lecz przez to
nikt nie jest szczęśliwy!
- Jeszcze jedno, twój głupi pies dzisiaj rano wpadł pod samochód.
- Co? - Po usłyszeniu tych słów Tomek zaczął płakać.- Muszę wszystko
naprawić.- W tym momencie chłopiec wyjął z kieszeni zegarek i zaczął
go nastawiać. Po chwili pojawił się na tamtej ulicy.
- Przepraszam Tato, nie powinienem nigdy tego robić.- Po tych
słowach samochód starszego mężczyzny pojechał. Nagle Tomek znalazł
się w swoim pokoju.
- Wiem, że to było dla ciebie straszne.- Powiedział Duch Świąt
Bożego Narodzenia.
- Duchu! Ty żyjesz!- Ucieszył się chłopiec.
- Przepraszam za to, że pozwoliłem Ci zmienić przeszłość. Jakby to
powiedział Albert Espinosa: " Musimy się nauczyć tracić. Musimy być
świadomi tego, że bez względu na to, co zdobywamy, wcześniej czy
później to tracimy".
- Czy to nie był przypadkiem cytat z "Świat na żółto”?
- Widzę, że znasz. - Uśmiechnął się duch.- Noc dobiega końca. Miło
było ciebie poznać, Tomaszu Zalewski.
- Mi także było miło ciebie poznać, Duchu Świąt Bożego Narodzenia.
- Trzymaj się i Wesołych Świąt!
- Czy jeszcze ciebie kiedyś zobaczę?
- Nie wiadomo, co przyszłość przyniesie.- Po tych słowach duch
zniknął.
- Tomek! Wstawaj, dzisiaj ważny dzień!- Powiedziała mama miłym jak
zwykle głosem. Chłopiec pobiegł do rodziny i szczęśliwym głosem
powiedział:
- Wesołych Świąt Mamo! Wesołych Świąt Wujku Marku! Wesołych Świąt
Dziadku! Wesołych świąt Tato!- Od tamtego momentu Tomek do
końca życia świętował Dzień Bożego Narodzenia, jak nikt inny w jego
rodzinie.
Wam też życzę Wesołych Świąt, drodzy Czytelnicy. Niech Was
błogosławi Duch Świąt Bożego Narodzenia! A może go nawet spotkacie w
te Święta, ale kto wie? Co przyniesie przyszłość...