Był piękny, słoneczny dzień.
Wędkowałem w Samsieczynku
z tatą, mamą i siostrami. Spokojnie sobie łowiłem, ale nagle
usłyszałem okrzyk
radości.
Spokojnie sobie łowiłem, ale nagle usłyszałem okrzyk radości.
Tata zawołał:
- Filip, szybko biegnij po podbierak!
Ja na to:
- Dobrze, już biegnę!
Tata długo zmagał się z rybą. Ale był uważny i cierpliwy.
Walczył dzielnie.
Pomogłem tacie wciagnąć rybę do podbieraka. Okazało się,
że to karp. Po
chwili moja wędka również zaczęła się ruszać. Teraz szczęście
się do mnie
uśmiechnęło. Ciągnę i ciągnę, tata woła do mnie:
- Trzymaj mocno!
Po kilku minutach ryba była już blisko brzegu. Gdy tata ją
złapał do podbieraka,
okazało się, że to szczupak. Ważył 10 kg.
Mama była zachwycona:
- O jejku, jaki wielki!
I tak się zakończyła moja wspaniała przygoda. Będę długo ją
wspominał.